Festung Przemyśl – śladami Szwejka

Początek czerwca od kilku spędzamy na wspólnym wyjeździe ze stowarzyszeniem Pasja Porsche w rejon Podkarpacia/Bieszczad. W tym roku nie mogło być inaczej. Za naszą bazę stanowił bardzo wygodny hotel Wiki usytuowany na obrzeżach Sanoka. Cześć załóg (zwłaszcza tych z dalszych rejonów Polski) zjeżdżała już w czwartkowy wieczór.

Piątek, był pierwszym oficjalnym dniem imprezy. Tradycyjnie o 9:11 odbyła się odprawa na której został nam przedstawiony dokładny scenariusz imprezy, a także rozdane zostały pamiątkowe naklejki. Około godziny 9:44 wyruszyliśmy do Przemyśla przepiękną drogą DK28 obfitującą w liczne serpentyny – co poniektórzy z nas zaliczali je kilkukrotnie w swoich Porszakach 🙂 Na miejsce przybyliśmy grubo przed dwunastą. Dzięki uprzejmości władz miasta mogliśmy zaparkować nasze samochody pl. Niepodległości w ścisłym centrum miasta. Mieszczące się tuż obok w górującej nad terenem wieży „Muzeum Fajek i Dzwonów” stanowiło dla nas pierwszy punkt zwiedzania. Przedstawione w nim kolekcje eksponatów, a także historie związane z lokalnym przemysłem były bardzo interesujące i pouczające. Punktualnie o godz. 12.00 odtwarzany hejnał miasta zastał na tarasie widokowym wieży – uff, niezłe to było  Widok rozpościerający się z niego ukazywał piękno miasta, a także zaparkowanych poniżej naszych samochodów. Z racji liczy uczestników zlotu, zostaliśmy podzieleni na dwie grupy. Moja udała się na zwiedzanie podziemnej trasy prezentującej bogatą historię miasta. Druga grupa w tym czasie udała się na posiłek. Mniej więcej po półtorej godzinie role się odwróciły. Na zakończenie pobytu w Przemyślu czekała na nas chyba najważniejsza atrakcja – spotkanie przy pomniku dobrego wojaka Szwejka z członkiem „Przemyskiego Stowarzyszenie Przyjaciół Dobrego Wojaka Szwejka”, który to jak na pasjonata przystało, przybliżył nam wiele ciekawych faktów związanych z miastem i jego burzliwą historią. Około godziny 17.30 wyruszyliśmy przez Arłamów do szybowiska w Bezmiechowej. Jak podają liczne przewodniki to jedno z najlepszych miejsc do obserwowania bieszczadzkiej panoramy. Przybyliśmy idealnie w czasie tzn. złotej godziny – zdjęcia wyszły przepięknie, a widoki faktycznie były zapierające dech w piersiach. Wieczorem w hotelu czekała na nas pyszna kolacja, a także wynajęte specjalnie dla nas tory kręgielni. Zabawa trwała do późnych godzin nocnych. Na szczęście, w sobotę przewidziane były atrakcje bez użycia naszych samochodów.

W sobotę wcześnie rano pod nasz hotel podjechał autobus, który to zabrał nas do miejscowości Uherce Mineralne, gdzie czekały na nas „Bieszczadzkie drezyny kolejowe”. Trasa liczyła około 2,5km pod lekką górkę. Następnie drezyny zostały w sprytny sposób obrócone na szynach i dosyć sprawnie wróciliśmy na stację kolejową skąd wyjechaliśmy. Kolejna atrakcja, która czekała na nas w Uhercach to autorski browar URSA MAIOR. W sumie to dużo więcej niż browar – to lokalny ośrodek krzewiący bieszczadzką kulturę, rzemiosło i kuchnię. Podczas pasjonującego filmu o powstaniu tego ośrodka oraz ideom mu przyświecającym raczyliśmy się piwem oraz lokalnymi serami. Mi – o dziwo – najbardziej smakowało ciemne piwo „Imperium Słońca”, które leżakując 2 lata w dębowych beczkach nabrało wyjątkowej złożoności smaków i aromatów. Na obiad udaliśmy się nad Solinę, gdzie w fantastycznej restauracji „Karmnik” bardzo porządnie nas nakarmiono 🙂 Już z pełnymi brzuszkami wróciliśmy na drugi brzeg zapory, by niedawno oddaną kolejką gondolową wdrapać się na szczyt będącej na wysokości 562 m.n.p.m wieży widokowej. Przejażdżka sama w sobie robiła niesamowite wrażenie – najwyższy punkt na trasie kolei to 102m, a maksymalna odległość pomiędzy podporami (2 i 3)  – 681,67 m. Z tarasu widokowego roztaczał się przepiękny widok na jezioro i jego okolice. Dopiero z tej perspektywy można było zobaczyć jak wspaniałym obiektem jest odwiedzone przez nas poprzedniego dnia szybowisko. Szybkie lody i napoje ochładzające (a było w ten dzień bardzo upalnie) w restauracji widokowej i powrót do autokaru. Przecież czekały na nas jeszcze atrakcje wieczorne. Po krótkim czasie w hotelu na odświeżenie się i zmianę strojów udaliśmy się na wieczorną kolację i degustację do Winnicy Widokowa niedaleko Krosna. Wina z tej winnicy to pierwsza liga w Polsce! 

Niedziela to dzień wyjazdów do domu. Duża liczba uczestników rajdu zaraz po śniadaniu udała się w drogę powrotną do domów. Nam udało się jeszcze spełnić jedno z moich marzeń – odwiedziliśmy Zamek w Sanoku, w którym jest między innymi największa na świecie ekspozycja prac Zdzisława Beksińskiego, ba nawet jest jego pracownia przeniesiona żywcem z mieszkania na warszawskim Ursynowie. Jako ciekawostka dodam fakt, że przed Zamkiem stoi zaparkowana Toyota artysty. Po drodze tradycyjny obiad na „Rybiej wyspie” i zostało nam jedynie odliczanie czasu do wyjazdu z Pasją Porsche na Adriatyk.

Wyjazd uważam za bardzo udany. 993 spisało się bardzo dobrze, co stanowi dobry prognostyk przed wyjazdem na Południe Europy już za dwa tygodnie.

Klasyczne mazury

Wolfsschanze (Wilczy Szaniec) i wydarzenia które rozegrały się tam 20 lipca 1944r mogły raz na zawsze odmienić losy nie tylko II wojny światowej, ale również powojennego układu sił w Europie i na świecie. Jednym z moich marzeń od lat było zwiedzenie tego miejsca. Dzięki Porsche Club Poland udało się to zrealizować w rześki weekend majowy, ale po kolei.

Poranna kawa na stacji benzynowej gdzieś na S16 w okolicach Olsztyna z miłośnikami Porsche – tak rozpoczęła się nieoficjalna cześć Zlotu PCP Classics. Stąd wyruszyliśmy w kilkanaście jakże różnych przedstawicieli marki z Zuffenhausen w kierunku krainy Wielkich Jezior Mazurskim. Tak jak wspomniałem na wstępnie – nasz pierwszy przystanek to kompleks „Wilczy Szaniec” który stanowił w latach 1941 – 1944 Główną Kwaterę Adolfa Hitlera. Liczący blisko 200 schronów, budynków i baraków obiekt stanowił dla przywódcy III Rzeszy dom przez ponad 800 dni. Co ciekawe, obiekt nigdy nie dostał się w ręce nieprzyjaciela i został błyskawicznie zniszczony przez Nazistów krótko po ostatniej wizycie Fuhrera w listopadzie 1944r. Zwiedzanie zajęło nam dobre kilka godzin, a punktem kulminacyjnym była wystawa pokazująca działania Niemców na okupowanych terenach, a przede wszystkim informacji i inscenizacja związana z najsłynniejszym, nieudanym zamachem na Adolfa Hitlera (historycy twierdzą, że wyszedł on obronną ręką sponad 40 prób jego neutralizacji!).

Po „żołnierskim” lunchu udaliśmy się malowniczymi drogami w kierunku bazy zlotu – Portu Nowy Sztynort. Zanim tam jednak dotarliśmy mieliśmy okazję zwiedzić kilka budowli hydrologicznych z niedokończonego niestety nigdy Kanału Mazurskiego. Byliśmy m.in. na śluzie Leśniewo Górne, która to cechowała się największym spadem w całym systemie. 

Po dotarciu do naszej bazy mieliśmy jeszcze spotkanie z przewodnikiem, który opowiedział nam historię miejscowego pałacu rodu von Lehndorff. Losy rodziny bardzo się skomplikowały (delikatnie to ujmując) po nieudanym zamachu na Hitlera, gdyż hrabia Heinrich Ahasverus von Lehndorff-Steinort był w niego zaangażowany. Jego córka – Veruschka von Lehndorff – została pierwszą niemiecką supermodelką w latach 60-tych ubiegłego stulecie. Kilka dni wcześniej zostało również otwarte multimedialne muzeum żeglarstwa w pięknie odrestaurowanym memuaku, co stanowiło dopełnienie wizyty.

Załogi miały czas na zakwaterowanie się i krótką regenerację sił przed tradycyjną już kolacją grillową pod namiotami. Do wyboru były pokoje w wygodnym pensjonacie, w domkach na wodzie, czy wesołych łódkach zacumowanych w przystani. My wybraliśmy domki.

Mazurskie powietrze zbudziło mnie w sobotę dosyć wcześnie i miałem czas na poranną lekturę i delektowanie się kawą na tarasie domku. Po smacznym śniadaniu, nasza kawalkada 50 klasycznych Porsche ruszyła w kierunku Giżycka, gdzie mieliśmy zwiedzać Fort Boyen – jedną z największych w ówczesnej Europie twierdz. Zostaliśmy podzieleni na dwie grupy. Ja akurat miałem przyjemność zwiedzać fort w towarzystwie bardzo dobrego pana przewodnika, który wykazał się nie tylko ogromną wiedzą, ale również dużym poczuciem humoru. Po zwiedzaniu czekała na nas niespodzianka. Uczestnicy zlotu organizowanego przez forum 924.pl postanowili się z nami spotkać na dziedzińcu twierdzy. 

Ponieważ pora obiadowa zbliżała się wielkimi krokami w mniejszych grupkach udaliśmy się w kierunku rybaczówki w Bogaczewie nad jeziorem Bocznym. Przygotowany dla nas posiłek to była czysta poezja! Świeże ryby z grilla to jest to co lubię najbardziej. Po odpoczynku udaliśmy się lokalnymi drogami (były oczywiście tradycyjnie szutrowe odcinki) do Mamerek, gdzie mieściła się Kwatera Główna Niemieckich Wojsk Lądowych (OKH), która to w popłochu została opuszczona przez wojska Wehrmachtu w styczniu 1945r. W skład obiektu prócz 30 bardzo dobrze zachowanych bunkrów wchodzą również: muzeum II wojny światowej, rekonstrukcja bursztynowej komnaty, u-boot i wunderwafe oraz wieża widokowa. Zwiedzanie całości (w tym podziemnego tunelu) zajęło nam ponad dwie godziny. Po 18.00 wyruszyliśmy do naszej „kwatery” by przygotować się na wieczorne atrakcje. A te w tym roku były wyjątkowe za sprawą licytacji pięknego 924 w stylizacji „le Mans” należącego do naszego klubowego kolegi Adama Jerozolimskiego z Olsztyna. Adam kilka lat temu uległ ciężkiemu wypadkowi samochodowemu z łosiem. Pomimo tego, że lekarze nie dawali mu wielkich szans na przeżycie, dzięki jego ogromnemu uporowi i zaangażowaniu wielu osób w zbiórkę pieniędzy na rehabilitację, stan zdrowia uległ znacznej poprawie. Niestety do końca życia będzie on wymagać specjalistycznej opieki i postanowił on wystawić swój ukochany samochód na licytację, by ktoś inny mógł się nim cieszyć. Niezmordowany „Mata” wiceprezes PCP prowadził przez ponad 2 godziny licytację różnych przedmiotów związanych z Porsche na rzecz zbiórki dla Adama. Co ciekawe, samochód wylicytowała para z … Olsztyna będąca przypadkowo w tym czasie w Sztynorcie!

Niedziela to czas powrotu, ale po śniadaniu czekała na nas ostatnia atrakcja zlotu – wspólny rejs statkiem po jeziorach: Sztynort, Dargin i Kisajno. W trakcie powrotu do domu odwiedziliśmy jeszcze malowniczy kościółek w Okartowie nad jeziorem Śniardwy.

Do domu wróciłem około 22.00 robiąc w ten weekend ponad 1500km moim klasycznym Boxsterem 🙂

PS. Widok zorzy polarnej na Mazurach – lepiej tego nie można sobie było wyobrazić.

Cedynia. Jesienny zlot Porsche Club Poland

Ostatni weekend września to już tradycyjnie spotkanie klasyków zrzeszonych w jedynym oficjalnym Porsche Club Poland.

Na zlot oficjalnie rozpoczynający się w sobotę rano wyruszyliśmy w kilka samochód już w piątek po południu. Naszym celem było spędzenie wspólnego miłego wieczoru w Winnicy Mozów nieopodal Sulechowa. Przygotowana specjalnie dla nas degustacja win rozpoczęła się punktualnie o godzinie 19.00, a przedłużyliśmy ją znacznie organizując szybko grilla. Wina były znakomite, ja nawet testowałem te czerwone, które nie dla mnie wskazane (mam na nie alergię).

W sobotę rano, po wczesnym śniadaniu udaliśmy się do Kostrzyna nad Odrą, gdzie na godzinę 12.00 zaplanowano wspólne zwiedzanie twierdzy. Półtorej godziny później, zwartym szykiem przekroczyliśmy granicę z Niemcami i udaliśmy się do jednego z najpilniej strzeżonego bunkra atomowego Hernekop. Ten znajdujący się na terenie byłej NRD skrywał m.in. cud ówczesnej techniki – komputer wyposażony w potężny procesor taktowany zegarem 12 Mhz, 4 MB pamięci ram, dyski magnetyczny i modem 2.400 Bit/s. Sprzęt ten rzekomo miał być wykorzystywany do obliczeń wynagrodzeń, ale w rzeczywistości raczej służył wojsku i służbie wywiadowczej. Zwiedzanie w towarzystwie niemieckich przewodników zajęło nam prawie trzy godziny! Następnie lokalnymi drogami udaliśmy się do Cedyni – jednej z najdalej na zachód położonych miejscowości w Polsce – to była nasza baza noclegowa. Z racji bardzo dużej liczby uczestników rajdu zostaliśmy zakwaterowani w kilku lokalizacjach – my w klimatycznym Klasztorze Cedynia. Wieczorna wspólna wieczerza trwała do późnych godzin nocnych – każdy chciał porozmawiać, przecież z wieloma osobami nie widzieliśmy się od dłuższego czasu. W nocy – tradycyjnie już po północy – było wspólne „kopanie w oponki” i rozkoszowanie się dźwiękiem odpalanych najstarszych bokserów zlotu.

Niedziela rano wczesne śniadanie i przed 10.00 byliśmy z powrotem w Niemczech. Przejechaliśmy malowniczymi lokalnymi drogami przez Crussow, Angermunde, Oderberg by w końcu dotrzeć do celu naszej podróży – podnośni statków Niederfinow – będącej elementem liczącej 135km wodnej trasy Berlin-Szczecin (Elba-Odra) otwartej przez Cesarza Wilhelma II w 1914r. To dzieło inżynierskiego geniuszu zrobiło na nas ogromne wrażenie. Niesamowite z jaką gracją statki wycieczkowe pokonują różnicę 36 metrów wysokości korzystając z „windy”. Obserwowanie tego procesu było bardzo interesujące.

Następnie wróciliśmy do Polski robiąc trasę turystyczną m.in. przez Chojnę, Witnicę i przejazd leśnymi duktami w okolicy Morynia. Kierując się przez las wzdłuż rzeki Słubia udało nam się w końcu dostać do cywilizacji w Starych Łysogórkach. Po krótkim postoju na Cmentarzu Wojennym 1 Armii Wojska Polskiego udaliśmy się już całą grupą w okolice Europabrücke Neurüdnitz-Siekierki otwartego zaledwie trzy miesiące wcześniej. Most ma 860 metrów długości. 330 metrów każdy prowadzi po stronie niemieckiej i polskiej nad Odrą i 200 metrów nad wyspą w granicznej rzece. Po relaksującym spacerze skoczyliśmy jeszcze zrobić pamiątkowe zdjęcia w najdalej na zachód położonym punkcie w Polsce. Stamtąd udaliśmy się w podróż powrotną i już o 23.20 byliśmy w domu 🙂

Kolejny udany zlot za nami. 869 mil przybyło na liczniu 993. Miało przybyć na liczniku 944, ale z powodu awarii w układzie chłodzenia (wskaźnik temperatury) wiatrak godnie zastąpił „kanalizę”.

X zlot Porsche Classic Forum

Ostatni weekend sierpnia to tradycyjne spotkanie forumowiczów zrzeszonych wokół PCF.

Podobnie jak w latach ubiegłych imprezę zorganizowali Ela i Berni w Szczyrku. Jako „biforek” zaprosiłem kilka załóg do Tychów na zwiedzanie Muzeum Tyskich Browarów Książęcych. Pani przewodnik przybliżyła nam nie tylko historię tyskiego piwowarstwa, ale również mieliśmy okazję zwiedzić część zakładu produkcyjnego, a na końcu spróbować świeżych wyrobów.

Zlot tradycyjnie rozpoczął się od piątkowej wspólnej kolacji i nocnych rozmów. W sobotę rano ruszyliśmy na trasę po Beskidach. Na początek udaliśmy się krętymi dróżkami do „Złotego Gronia” gdzie czekała na nas kawa i ciasto. Z restauracyjnego tarasu położonego na wysokości 710 m.n.p.m. rozpościera się wspaniały widok na Koniaków, Istebnę i południowe pasmo Beskidów. Po tak mile rozpoczętym poranku udaliśmy się kolumną liczącą kilkadziesiąt samochodów przez Milówkę, Żywiec do Tresnej nad Jeziorem Żywieckim gdzie zostaliśmy zaokrętowani i kolejną godzinę spędziliśmy na wodzie. Po powrocie do hotelu mieliśmy czas wolny, który każdy wykorzystał wedle uznania. Jedni korzystali z atrakcji hotelowego SPA, inny nabierali sił przed wieczornym bankietem, a jeszcze inni przygotowywali się do niego w hotelowej restauracji 🙂 Sobotni wieczór to tradycyjna impreza z DJ-em 🙂 trwająca do białego rana. Dobrze, że w niedzielę można było liczyć na późne wymeldowanie z hotelu.

W drodze powrotnej odwiedziliśmy jeszcze zabytkowy Pałacyk w Promnicach – niestety jest on ciągle w remoncie i ze zwiedzania lub wspólnego lunchu nic nie wyszło.

O ile dobrze policzyłem, to w tegorocznym zlocie, liczba „wiatraków” i „kanaliz” (bez wliczania w to transaxli) była identyczna.

Ciekawe gdzie za rok się spotkamy?

Rozpoczęcie sezonu 2022 z Pasja Porsche

To już stało się tradycją, że na wiosnę stowarzyszenie Pasja Porsche wraz Porsche Centrum Kraków zorganizowali spotkanie posiadaczy Porsche.

Tegoroczna impreza zgromadziła kilkadziesiąt załóg, które rywalizowały w Rajdzie na orientację. Była też przygotowana wystawa kolekcjonerskich modeli samochodów, strefa chillout, a także możliwość odbycia jazd testowych elektrycznym modelem Taycan Cross Turismo wraz z instruktorem ze szkoły Porsche Experience. Ogromym zainteresowanie nie tylko wśród najmłodszych cieszyła się makieta toru wyścigowego, gdzie każdy mógł spróbować swoich sił.

Wielkie dzięki za wspaniałą organizację, sezon 2022 zapowiada się bardzo Pasjonująco 🙂

PCP Classics Warmia 2022

Wiosną Porsche Club Polska organizuje zlot klasyków. Ta impreza wpisała się już w kalendarz spotkań miłośników Porsche w Polsce. Tym razem Mata (wiceprezes klubu PCP i organizator zlotu) zaprosił nas do Olsztyna, by wspólnie pozwiedzać ciekawe zakątki Warmii.

Wieczorne tankowanie na CPN i w drogę 🙂 Ponieważ z południa Polski na Warmię jest kawałek drogi, to postanowiliśmy maksymalnie wykorzystać naszą podróż i pozwiedzać interesujące miejsca po drodze.

Pierwszy przystanek zrobiliśmy w Ciechanowie by zwiedzić Zamek Książąt Mazowieckich. Tutaj spotkaliśmy jeszcze kilkoro Zlotowiczów udających się do Olsztyna. Sam zamek zrobił na nas bardzo dobre wrażenie, a kustosz wykazał się dużą wiedzą i poczuciem humoru.

Następnie, po namowie znajomych z Warszawy skierowaliśmy się do Muzeum Romantyzmu w Opinogórze. Zameczek Neogotycki, Dwór i Oranżeria to prawdziwe perełki. Zuzi najbardziej spodobały się jednak ogrody wraz z ogromnymi klatkami w których mieszkają: papugi nimfy, aleksandretty większe, papugi faliste, bażanty annamskie, królewskie i diamentowe, pawie indyjskie, gołębie cukrówki, gołębie okularowe i kury ozdobne.

Jadąc do Szczytna mijaliśmy malownicze pola rzepaku, które stanowiły świetne tło do zdjęć. Spacerując po mieście odwiedziliśmy ruiny Zamku Krzyżackiego wraz z ciekawą ekspozycją. Słońce chyliło się już nad horyzontem jak dotarliśmy do naszej bazy w Olsztynie, gdzie wieczorem mogliśmy „pokopać w oponki” i przy szklaneczce herbaty porozmawiać z koleżankami i kolegami z klubu.

Tradycyjnie o 9.11 rano wyruszyliśmy w drogę, a plan był bardzo bogaty i napięty. W pierwszej kolejności udaliśmy się na dawny pas startowy lotniska Orneta, gdzie sformowaliśmy kolumnę udającą się do zwiedzania Sanktuarium Maryjnego w Krośnie. Proboszcz, będący również organizatorem Motomajówek, oprowadził nas po całym terenie z mozołem odbudowywanego Kościowa, Konwiktu i pozostałych budynków.

Następnie udaliśmy się do Lidzbarka Warmińskiego na obiad w Hotelu Krasicki. Zwiedziliśmy również XIV wieczny Zamek Biskupów Warmińskich. Zamek lidzbarski zbudowano w latach 1350-1401 na miejscu niewielkiego grodu pruskiego o nazwie Lecbarg, położonego w ramionach rzek Łyny i Symsarny. 

Dopełnieniem tego jakże intensywnego dnia była „kawa i ciacho” w Pałacu i Folwarku Galiny. Dziedziniec pałacowy był świetnym miejscem do zrobienia grupowego zdjęcia wszystkich uczestników Zlotu przed powrotem do naszej bazy w Manor Hotel.

Tradycyjnie, wieczorem odbył się bankiem, którego gościem honorowym był Adam Jerozolimski (członek klubu, który uległ wypadkowi – mieszkający nieopodal). Kulminacyjny moment to aukcja prowadzona przez Matę na rzecz #WalczAdam – tym razem padł rekord wszech czasów!

W niedzielę po śniadaniu udaliśmy się na spacer do stadniny i gospodarstwa Państwa Kojrys, gdzie mogliśmy zobaczyć jak wyglądały dawne warmińskie zagrody, a chętni upieki kiełbaski na ognisku. Ponieważ południe zbliżało się nieubłaganie ruszyliśmy w kilka samochodów na południe do swoich domów.

Obiad zjedliśmy w swojskim klimacie Browaru Bednary w Nieborowie.

Ach, co to był za wyjazd!

Industrialne śniadanie w Żorach

W sobotni poranek grupa miłośników Porsche spotkała się na kolejnym Industrialnym śniadaniu. Tym razem gościł nas Hotel Texas w Żorach. Rano zjawiło się kilkanaście modeli Porsche ze Śląska, Podbeskidzia, Zagłębia i Małopolski. Mieliśmy przegląd wielu generacji i typów modelu 911, Boxstera, a także reprezentację Transaxli.

Po dyskusjach i „kopaniu w opony” udaliśmy się do znajdującego się nieopodal Muzeum Ognia mieszczącego się w zachwycającym budynku – który kilka lat temu otrzymał światową nagrodę na najlepszą architekturę. Na początku wyświetlany jest bardzo ciekawy film o tym jak ludzkość odkryła i okiełznała ogień, a także co wspólnego z nim mają Żory. Same muzeum jest bardzo multimedialne i każdy znalazł w nim coś interesującego dla siebie.

Po zwiedzaniu mieliśmy jeszcze okazję porozmawiać z właścicielem bardzo sympatycznego Buggy wyposażonego w silnik typu bokser (Subaru).

Kilka załóg postanowiło zakończyć, a może rozpocząć weekend wspólnym przejazdem przez przełęcz Przegibek by udać się na wypoczynek do kompleksu hotelowego Kocierz.

Porsche Club Poland – klasyki na Jurze

Ach co to był za weekend na Jurze Krakowsko-Częstochowskiej!

Pierwszy raz uczestniczyłem w takim zlocie organizowanym przez „Matę” z Porsche Club Poland. Na podzamcze w Bobolicach zjechała się cała plejada klasycznych samochodów uszeregowanych według roku produkcji. Nr 1 otrzymała cudowna 356A z 1957r w kolorze ceglastym. 356-ki zajęły pierwsze 7 miejsc. Najstarsza 911E (z bocznym numerem 8) i 914-ka (numer 9) – obydwie z 1970r. r otwierały stawkę tych modeli. Dzierżąca szczęśliwą „13” 924 „Harrego” była natomiast najstarszą przedstawicielką rodziny trans axli. Na miejscach od 18 do 23 uplasowały się następne przedstawicielki Porsche z silnikami z przodu: kolejno 928 (1984r.), dwie 944 (1985r.), 928S (1986r.), 928S4 (1987r) i 944 Turbo (1988r.). Pierwszym klasykiem z XXI wieku była 911 (996) dopiero na miejscu 44, a najmłodszym samochodem zlotu piękna 911 Turbo z 2004r. !

Bazą noclegową był kompleks hotelowo-gastronomiczny u podnóża odrestaurowanego Zamku Bobolice. Zarezerwowany specjalnie dla nas parking w piątkowy wieczór został ściśle zapełniony samochodami z czarnym koniem na masce. Jeszcze przed kolacją przewidziany był spacer do ruin Zamku Mirów – bliźniaczego do naszego. W sobotę rano, tradycyjnie o godzinie 9.11 wyruszyliśmy na zwiedzanie okolicy. Na początku udaliśmy się na punkt widokowy „Róża Wiatrów” największej w Polsce Pustyni Błędowskiej. Na nowo wybudowanej betonowej drodze ustawiliśmy jeden za drugim nasze pojazdy wzbudzając niemały zachwyt wśród turystów. Po krótkim podziwianiu widoków udaliśmy się jeszcze na drugi punkt widokowy, gdzie wykonaliśmy honorową rundę naszymi samochodami, by następnie udać się do punktu kulminacyjnego naszej przejażdżki – do Ogrodzieńca. Przy wejściu głównym do Hotelu Poziom 511 czekały miejsca dla 10 najstarszych pojazdów zlotu – ach co to był za widok! Tutaj też zostaliśmy podzieleni na 2 grupy: pierwsza udała się na bardzo smaczny obiad do hotelowej restauracji, a druga wraz z przewodnikiem na zwiedzanie największego zamku w województwie śląskim – Zamku Ogrodzieniec. Po zamianie grup był czas na chill out i długie rozmowy przy samochodach. Około godziny 16.00 wyruszyliśmy w drogę powrotną do Bobolic widokową trasą obfitującą w szereg niespodzianek – a to idealny odcinek do przewietrzenia gaźników, wentylatorów, turbin czy co kto tam miał pod maską, a to nawierzchnia stworzona specjalnie dla Cayenne 🙂

Wieczorem, podczas kolacji na której serwowano pieczonki z garnków przygotowanych nad ogniskiem miał miejsce najważniejszy punkt każdego zlotu – licytacja gadżetów na rzecz wsparcia rehabilitacji naszego klubowego kolegi #WalczAdam, który kilka lat temu uległ wypadkowi jadąc samochodem (zderzenie z Łosiem). Prawdziwym szlagierem była koszulka klubowa z autografem Roberta Lewandowskiego, o którą została stoczona pasjonująca „bitwa”. Zebrana kwota znowu była rekordowa, a wiem, że jeszcze urośnie dzięki inicjatywie z pamiątkowymi zdjęciami samochodów uczestników zlotu.

W niedzielny poranek zostaliśmy zaskoczeni przez rycerzy z giermkami, którzy specjalnie dla nas przybyli ze Średnowiecza by nauczyć nas fechtunku, strzelania z łuku, czy rzucania kolczugą. Cześć oficjalna zlotu zakończyła się o godzinie 12.00, ale wielu jego uczestników udało się jeszcze pod ruiny pobliskiego zamku w Olsztynie, gdzie w tym dniu odbywał się pierwszy zlot amerykańskiej motoryzacji. Dla mnie Zlot zakończył wspólną pizzą neapolitańską z załogą debiutującej na zlocie 928S z 1984r.

Nowa formuła zapisów tj. według wieku samochodów bardzo się sprawdziła i wielu Klubowiczów postanowiło przyjechać dawno nie oglądanymi na polskich drogach klasykami. Co planuje „Mata” na 2022r. ?

Zlot Porsche Club Poland – Podlasie

Dzięki Asi i Andrzejowi – organizatorom wiosennego zlotu klasycznych Porsche w ramach Porsche Club Poland udało się po niezwykle długiej przerwie spotkać się z miłośnikami marki z Zuffenhausen. Impreza planowana na weekend 14-16 maja dla nas rozpoczęła się de facto dzień wcześniej.

W czwartek rano w 3 załogi (944, 993 i 996 Turbo) wyjechaliśmy z południa Polski. Nasze miejsce zbiórki ustaliliśmy niedaleko ruin zamku w Rabsztynie koło Olkusza skąd wyruszyliśmy w podróż. Naszym głównym celem w tym dniu była urokliwa winnica „Biały Kruk” nieopodal Grójca – to miejsce spotkania z pozostałymi uczestnikami naszej wyprawy – dołączyła do nas piękna klasyczna 911 tzw. G model Carrera 3.2 G50 oraz kolejne 996 Turbo, ale w wyjątkowej edycji z pakietem X50. Właściciel winnicy, pan Robert Zdanowski przygotował specjalnie dla nas pokaz otwierania wina szablą – tzw. sabrage. Następnie po aperitifie zwiedziliśmy jego posiadłość na której znajduje się około 300 krzewów winnych kilku odmian, pozwalających na roczną produkcję w liczbie 700-1000 butelek. Do przygotowanego stołu z przekąskami zasiadliśmy by rozpocząć degustację wspaniałych naturalnych win musujących tzw. pat-nat’ów. Więcej o tej wizycie na stronie enotrip.pl Po lunchu udaliśmy się do naszego miejsca spoczynku – dworku Mościbrody, gdzie podczas przygotowanego specjalnie dla nas ogniska dołączyła do nas kolejna 996 tym razem w najpiękniejszej wersji 4S, a także na chwilę organizator zlotu – Andruszka – swoją 997.

Rano, w piątek, po śniadaniu dołączyliśmy do nieoficjalnego rozpoczęcia Zlotu, które miało miejsce przed Pałacem Ogińskich w Siedlcach. Tam czekało już kilkanaście innych klasycznych Porsche. Najstarsze z nich były z końca lat 60-tych XX wieku. Po prelekcji o historii miasta i pałacu udaliśmy się w małych grupkach na zwiedzanie Muzeum Ziemiaństwa w Dąbrowie. Tymczasem, nasz niezawodny Prezes „Mata” udzielał wywiadu dla lokalnej telewizji 🙂

https://youtu.be/SYMnb7DLHr8

Kolejna atrakcja czekała na nas w Korczewie. Tam zwiedzaliśmy pieczołowicie remontowany od blisko 30 lat Pałac, a także spożyliśmy w plenerze posiłek. Następnie udaliśmy się do Drohiczyna, który był bazą naszego zlotu.

Rano, po śniadaniu wyjechaliśmy z Hotelu Drohicki do Stadniny Koni w Janowie Podlaskim. Zwiedzanie rozpoczęliśmy od Hali Ujeżdżeniowej, gdzie bardzo zaangażowane Panie Przewodniczki opowiedziały nam ponad 200 letnią historię stadniny – jej wzloty i upadki. Następnie odwiedziliśmy cmentarz najbardziej zasłużonych koni, padok, stajnie prywatne, wozownię i okazałą stajnię Czołową. Zwiedzanie zakończyliśmy przy padoku ze Ślązakami – koniami pochodzącymi z naszych stron.

Po zwiedzaniu przejechaliśmy kolumną do Dworku Łukowiska, gdzie czekał na nas obiad i odpoczynek w plenerze. Wyjazd do Grabarki prowadził nas przez punkt widokowy na zakole Bugu w rejonie miejscowości Gnojno. Przed godziną 17.00 byliśmy już na Świętej Górze Grabarce. Wybudowana na wzgórzu cerkiew to cel pielgrzymów z całej Polski. Miejsce to zasłynęło z cudownego ocalenia od zarazy po modlitwach mieszkańców do cudownej ikony Spasa Izbawnika w 1710 r. Mieliśmy okazję uczestniczyć w nabożeństwie wieczornym i wysłuchać pięknych pieśni w wykonaniu mniszek jedynego w Polsce prawosławnego żeńskiego klasztoru św. Marty i Marii. Po strawie duchowej udaliśmy się na rynek w Siemiatyczach, gdzie w promieniach wiosennego słońca degustowaliśmy wspaniałe wyroby lodziarni „LODY KOSIŃSCY”.

Po tak wyczerpującym dniu o godz. 20.00 rozpoczęła się kolacja na której mogliśmy spróbować wielu lokalnych przysmaków m.in. wspaniałe cepeliny. Punktem kulminacyjnym była tradycyjna już licytacji gadżetów Porsche ufundowanych przez uczestników zlotu. Celem tej charytatywnej zbiórki jest pomoc w rehabilitacji naszego klubowego kolegi Adama Jerozolimskiego #WalczAdam, który uległ wypadkowi. W tym roku udało się pobić rekord wszech czasów i zebraliśmy ponad 22.000 zł (rysunek mojej córki został wylicytowany za 500 zł !). Kolega Barry przygotował jak zawsze fajne okoliczne cegiełki (przedstawia je jedno ze zdjęć).

W niedzielę organizatorzy przewidzieli na zakończenie imprezy wspólne zwiedzanie Drohiczyna, przejażdżkę na rowerach lub spływ kajakami. Nasza grupa, korzystając z okazji pobytu na Podlasiu, postanowiła odwiedzić Rezerwat Pokazowy Żubrów w Białowieży, a w drodze powrotnej zahaczyć o Hajnówkę i zrobić pamiątkowe zdjęcia przed Soborem Świętej Trójcy.

Dzięki niezawodnej łączności opartej o krótkofalówki podróż do domu była przyjemna i nienużąca. W trakcie całego wyjazdu moje 944 spisało się znakomicie, zajmując III miejsce w konkursie na najładniejszy samochód zlotu (do II miejsca zabrakło 2 głosów). Z pewnością była to też duża zasługa Maćka, który auto odpowiednio przygotował pod względem estetycznym i ludzi z warsztatu Tomka „Białego„. Autem zrobiliśmy 895 niezapomnianych mil 🙂

W imprezie uczestniczyła cała plejada transaxli (928, 944), Boxsterów (986 i 987) oraz 911 (od wersji F po 997).

Zlot Porsche Club Poland – Classic – Wronki 2020

Tegoroczny zlot klasycznych Porsche skupionych w oficjalny klubie Porsche Club Polska pierwotnie był zaplanowany w rejonie południowo-zachodnich rubieży Polski, tak by trasy wiodły przez Czechy i Niemcy. Niestety z powodu COVID-19, Mata – główny organizator imprezy, musiał przenieść ją na bardziej neutralny teren – i dzięki temu spotkaliśmy się wszyscy w rejonie Puszczy Noteckiej.

W ostatni piątek września blisko 50 klasycznych świnek zjechało się z całej Polski do Wronek. Z częścią zlotowiczów widzieliśmy się niecały miesiąc wcześniej w Szczyrku, ale z dużą liczbą osób – pierwszy raz w tym roku. Zatem nie ma się czemu dziwić, że kolacja trwała do późnych godzin, a nawet przeniosła się do hotelowego baru i na parking 🙂

W sobotę, o 9.11 (no prawie) wyruszyliśmy kolumną klasyków do Sierakowa. Tu zwiedzaliśmy m.in.: Zamek Opalińskich, miejscowe Stado Ogierów, czy zabytkowy kościół p.w. NMP Niepokalanie Poczętej. Miłą niespodzianką był pyszny placek, który czekał na każdego uczestnika w piekarni „Cukruś”. Następnie kontynuowaliśmy naszą podróż udając się na obiad do Pałacu Wiejce. Po smacznym posiłku rozpoczęliśmy ostatni planowany etap podróży – Pałac Mierzęcin. Po przybyciu na teren okazałej i pieczołowicie odnowionej posiadłości był czas na kawę i ciastko. Musieliśmy je spożyć w dobrym tempie, gdyż czekała na nas kolejna atrakcja – zwiedzanie lokalnej winnicy wraz z degustacją pałacowych win. Nie byłbym sobą, gdybym nie skorzystał ze wspaniałej nadarzającej się okazji i postanowiłem nieco przedłużyć pobyt w Mierzęcinie. Zaraz za murami posiadłości mieści się jedna z najlepszych polskich winnic – Winnica Equus. Dzięki uprzejmości właścicieli mogliśmy wziąć udział w kameralnej degustacji win prowadzonej w bardzo profesjonalny sposób. Wina, które mieliśmy okazję kosztować to najwyższa polska półka, a medalowe Passage Cuvee to już klasa światowa. Zaopatrzeni w kartonik winek wróciliśmy do hotelu. Kolacja przygotowana była w rozstawionych nad brzegiem Warty namiotach, ale około godziny 21.30 impreza się przeniosła ponownie do hotelowego balu, gdzie najwytrwalsi bawili się do czwartej rano. Kluczowym punktem była oczywiście licytacja fantów i gadżetów, z której cały dochód (rekordowe ponad 16 tys. pln) zostanie przekazane na rehabilitację naszego klubowego kolegi Adama Jerozolimskiego który uległ wypadkowi z łosiem. Muszę tutaj dodać, że najdroższy wylicytowany gadżet to ufundowana przeze mnie podkowa z napisem Porsche przygotowane specjalnie na to wydarzenie przez kowala z Muzeum Wsi Opolskiej (podkowa poszła za równe dwa tysiące złotych!).

W niedziele, po śniadaniu udaliśmy się małą grupką do domu, zahaczając po drodze o Muzeum Motoryzacji mieszczące się na Zamku Topacz pod Wrocławiem.

Optimized by Optimole