II Zimowy Zlot Porsche

Idąc za ciosem, Arek zorganizował również w tym roku „Zimowy Zlot Porsche”, chociaż tym razem przypadł on … na pierwszy dzień wiosny 🙂

Impreza rozpoczęła się około godzimy 18.00 w piątkowy wieczór wspólną wizytą w nowym oddziale firmy MS Lab w Pszczynie. Nasz klubowy kolega „KOKOS” zaprosił nas, by przy kawie i smacznym cieście (sernik baskijski to było niebo w gębie) pokazać nam jakie cuda wyprawiają w jego nowym oddziale ulokowanym przy trasie DK1. Mieliśmy okazję nie tylko podziwiać wysmakowane 911-ki przygotowane do sprzedaży, ale również zajrzeć na zaplecze. Tam podziwialiśmy między innymi jedyny na świecie egzemplarz Lamborghini w specjalnym kolorze, czy serwisowane akurat „wiatraki” lub przygotowywane na specjalne zamówienie wnętrze Abarth’a 500.

Po kolacji w hotelu Styl’90 – Arek rozdał uczestnikom okolicznościowe zestawy zawierające m.in.: czapeczkę zlotową, numery startowe, a także opis prób Ocen Techniki Jazdy (OTJ) które mieliśmy do wykonania następnego dnia.

W sobotę, po śniadaniu każda załoga dostała dwa arkusze pytań: jeden dotyczył historii motoryzacji, a drugi zasad ruchu drogowego – mieliśmy minutę na każdy!.

Po wspólnym pamiątkowym zdjęciu, załogi przystąpiły do wykonywania 4 prób OTJ na precyzję. Następnie uformowaliśmy kolumnę Porsche, którą udaliśmy się na kawę i śląskie kołocze do warsztatu Auto Dusza Motorsport w Mikołowie. Rafał – znany klubowicz PCP – zaprezentował nam swoje królestwo. Składa się ono nie tylko z bardzo dużej części związanej z obsługą napraw mechanicznych, ale również z własnej lakierni i zakładu blacharskiego. Mieliśmy okazję podziwiać wspaniałe maszyny przygotowywane na różnego rodzaju wyścigi, a także zdobyte dosłownie dzień wcześniej trofeum z I miejsce w wyścigu na Silesia Ring 🙂 Gratulacje! Wywiad z Rafałem możecie przeczytać na stronach PCP – serdecznie zapraszam.

Tutaj też została rozegrana ostatnia próba sprawnościowa OTJ – precyzyjne strącanie tyczki (oczywiście zaliczyłem ją celująco :)).

W małych grupach udaliśmy się do Zabrze, gdzie o godzinie 13.00 czekali na nas przewodnicy zabytkowej kopalni „Guido” by na poziomie 320 (metrów pod powierzchnią) przybliżyć nam nie tylko historię tej kopalni, ale również przemysłu wydobycia węgla kamiennego na Śląsku. Atrakcją była przejażdżka podwieszaną kolejką, a także prezentacja działania licznych maszyn górniczych, jak np. kombajnów czy pracy obudowy kroczącej.

Oczywiście taka „szychta na grubie” wzmogła apetyt u wszystkich i wspólnie się udaliśmy się na fajrant 🙂

Wracając po posiłku do hotelu miałem okazję nieco przewietrzyć turbinę na autostradzie A4:) Oj chociaż to auto ma 20 lat to dalej jest piekielnie szybkie…

Po przyjeździe do hotelu czekała na nas ostatnia próba tzw. „macanki”. Nie było łatwo, ale osiągnęliśmy wynik 50%, który uważam za bardzo przyzwoity.

Oczywiście jak każdy pożądny zlot nie obyło się bez serwisu. Tym razem pomoc koleżeńska przydała się w rozwiązaniu problemu z układem chłodzenia w jednym z transaxli. Dzięki wiedzy i znakomitemu wyposażeniu warsztatowemu, problem udało się rozwiązać i samochód mógł następnego dnia bezpieczenie wrócić na własnych kołach do Wielkopolski.

Wieczorem odbył się „dansing w stylu lat 70’tych”. Zostały rozdane nagrody dla zwycięzców zawodów, a osoba w najlepszym przebraniu została uhonorowana „super expresem do kawy”.

W niedzielę, jako postscriptum zwiedzaliśmy Muzeum Zamkowe w Pszczynie. Pani Marta, nasza przewodnicza, w sposób nadzwyczajny przedstawiła nam historię zamku/pałacu, a w szczególności losy ostatnich jej właścicieli – rodziny von Pless.

Dla nas zlot zakończył się wspólnym obiadem w Wiejskiej Karczmie w Jankowicach – niedaleko zagrody żubrów, których historię sprowadzenie poznaliśmy podczas zwiedzania zamku.

Industrialne śniadanie w… kopalni?

Wracam do organizacji sobotnich spotkań entuzjastów Porsche w ramach „industrialnych śniadań” w sprawdzonej formule: przez żołądek do serca 🙂

15 marca o 10.00 kilkadziesiąt osób spotkało się wspólnie w restauracji hotelu Shuma nad jeziorem Pogoria w Dąbrowie Górniczej by wspólnie zasiąść do wspólnego śniadania. Na parkingu ustawiło się kilkanaście modeli Porsche reprezentujących praktycznie wszystkie linie modelowe i rodzaje zasilania. Były transaxle (928, 944, 944S2), wiatraki (obchodząca w tym roku pięćdziesięciolecie 912 i zjawiskowa 965 Turbo), „kanalizy”: 996, 997 i 991, liczna grupa Boxsterów 718, a nawet Porsche diesel (Cayenne) i ultranowoczesny Taycan (EV).

Po smacznym śniadaniu udaliśmy się do Muzeum „Sztygarka”. Tam podzieleni na dwie grupy (białą i czerwoną) rozpoczęliśmy zwiedzanie. I grupa – jedyną czynna w Polsce „kopalnię ćwiczebną, a II grupa – muzeum miejskie. Panowie przewodnicy przybliżyli na bardzo interesująca historię Zagłębia na przestrzeni ponad tysiąca lat, a także realia pracy w kopalni węgla kamiennego. Biorąc pod uwagę, iż gościliśmy osoby nie tylko ze Śląska, ale również z Mazowsza, Małopolski, Opolszczyzny i Podbeskidzia – dla wielu z nich był to pierwszy kontakt w życiu z taką atrakcją.

Impreza zakończył się planowo około godziny 14.00, chociaż kilka załóg dotarło do domu grubo po 18:30 odwiedzając pod drodze jeszcze „garaż pełen perełek” naszego klubowego kolegi 🙂

Każda załoga otrzymała zestaw powitalny: pamiątkową naklejkę i gadżety od Porsche Club Poland.

Kolejna impreza planowana jest na ostatnią sobotę kwietnia br w Rudach.

9/11 a w dodatku środa to musi być przeznaczenie!

Ktoś zapyta i co z tego, że w tym roku 11 września wypadł akurat w środę?!

Już spieszę z odpowiedzią. Fundacja Youngtimer Warsaw właśnie w środy organizuje cykliczne spotkania pasjonatów klasycznej motoryzacji na błoniach stadionu PGE Narodowy we Warszawie. 11 września, lub jak ktoś woli 9.11 wypada w tym roku właśnie w dzień organizacji tego cyklicznego spotkania.

Jako iż data jest jednoznaczna tzn. każdemu maniakowi motoryzacji kojarzy się z Porsche 911 to jako Porsche Club Poland zostaliśmy zaproszeni do zaprezentowani klasycznych (tych bardziej i tych trochę mniej) „jedenastek” w specjalnej strefie.

Tym razem również mi udało się być w tym dniu w stolicy i po raz pierwszy wziąć udział w tym wydarzeniu prezentując moją 911 (996) Turbo w specjalnej strefie klubowej. Obok mnie zaparkowało ponad pięćdziesiąt pojazdów reprezentujących różne generacje i wersje nadwoziowej Porsche.

Na imprezie zjawiło się ponad pół tysiąca samochodów, a liczba zwiedzających grubo przekroczyła kilka tysięcy.

Luftgekühlt Kopenhaga – 4 x P

Pociąg, Prom, Porsche, airPlane – dokładnie w takiej kolejności podróżowałem na i z imprezy w Danii 🙂

Najpierw podróż pociągiem relacji Tychy – Gdynia. Następnie przesiadam się do pięknej 964 by za chwilę, w towarzystwie kilku pięknych Porsche chłodzonych powietrzem zaokrętować się na promie relacji Gdynia – Karlskrona (Szwecja). Nocna podróż, wczesne śniadanie, badanie alkomatem kierowców przez szwedzką policję i w drogę do Danii. Postanawiamy przeprawić się promem Helsingborg (SE) – Helsingör (DK), podróż przez duńskie wioski, krótki postój na turystyczny posiłek.

Docieramy do naszego hotelu Kopenhadze. Prysznic, zmiana ciuchów i przyjemny spacer do dzielnicy Kødbyen. Tutaj czekają na nas niezliczone Prosiaki. Wydawałoby się, że są chaotycznie rozstawione po wąskich uliczkach tętniącej życiem części miasta. Nic bardziej mylnego. Każdy samochód ma swoje z góry zaplanowane miejsce. Niezliczona liczba 356tek, F-ki, G-modelle, 964 i 993. Kilka 914, a także transaxli. Przechadzamy się i podziwiamy. Najpierw kawa na pobudzenie – serwowana przez sympatycznych Niemców prosto „z silnika” ich zielonej 911-ki. Z każdą chwilą coraz bardziej jesteśmy zachwyceni prezentowanymi samochodami. Ja szczególną uwagę zwracam na srebrne Porsche o numerach WF SP550H. Numery nie są przypadkowe. To „Spyder 550” – brakujące ogniwo. Rozmawiam z projektantem i właścicielem tego auta. Andreas Mindt okazuje się bardzo sympatyczną osobą. Ten były szef designu Benleya (aktualnie szef Volkswagen’a) bardzo szczegółowo opowiada mi całą historię powstania jego samochodu. Pozwala mi nawet zasiąść za jego kierownicą. Chociaż przez chwilę mogę poczuć jego ducha.

Wśród przechadzających się gapiów wypatruję amerykańską legendę – Magnusa Walkera – krótka rozmowa i wspólne zdjęcie.

Odbieramy gadżety dla naszej załogi i dalej podziwiamy zaparkowane dzieła sztuki z Zuffenhausen. Czas wracać do hotelu, jutro przed 6:30 musimy być na lotnisku – miejscu zbiórki wspólnego przejazdu uczestników imprezy do Szwecji.

Pobudka, owoc na drogę i jazda. Przez 6:30 jesteśmy w umówionym miejscu. Nie jesteśmy pierwsi, przed nami dotarło tu ponad dwieście chłodzonych powietrzem Porschaków! Ruszamy w kierunku mostu nad Sundem. Cała przeprawa liczby prawie 16km, składa się z: mostu o długości 7845 m (zlokalizowany w granicach Szwecji i Danii), sztucznej wyspy Peberholm o długości 4050 m i tunelu Drogdentunnelen o długości 3510 m. Kawalkada samochodów podąża w kierunku słońca. Widoki i wrażenia pozostaną w mojej pamięci do końca życia. W Szwecji nawrotka i z powrotem do Danii. To przeżycie warte jest każdych pieniędzy dla pasjonata Porsche. Jako iż impreza formalnie rozpoczyna się o godz. 10.00 postanawiamy wrócić do naszego hotelu na śniadanie 🙂

Meldujemy się przy bramie wjazdowej na nieczynne (zabytkowe) lotnisko Kopenhaga-Kastrup od ulicy Vilhelm Latritzen Alle. Jest problem! Duńczycy twierdzą, że mają komplet! Na szczęście pojawia się uśmiechnięta Kalifornika, a za chwilę Patric Long i mówi nam, że ma dla nas miejsca na trawie – pod drzewami! Cudownie, tego dnia temperatura dochodzi do 30oC, cień jest dla nas wybawieniem.

Centralne miejsce zajmuje wystawa modeli Turbo z okazji 50-lecia prezentacji 911 z doładowaniem. Pięknie odrestaurowane hale skrywają pierwsze modele Porsche: 356 i 550. Moją uwagę zwraca klasyczna 911 w stylu Rally. Rozmawiam z jej właścicielem Larsem Lorneren, który to zdobył II miejsce w liczącym 14.000km rajdzie Pekin-Paryż. Opowiada o wyznaniach jakie musiał wraz ze swoją żoną (była jego pilotką) pokonać podczas tego morderczego rajdu.

Około godziny 17.00 Terminal Vilhelm Lauritzen pustoszeje. Ostatnie zdjęcia pamiątkowe z Magnusem Walkerem. Rozmowy z osobami, które podobnie jak my postanowiliśmy zostać na miejscu i w spokoju pooglądać zaparkowane „jednorożce”.

O 19.00 zaczyna się piknik w duńskim stylu: piwo + hot-dogi 🙂

Niedziela, to czas powrotu do domu. Ja samolotem do Krakowa, a Rafał (właściciel 964) promem. Ale mamy jeszcze kilka godzin czasu. Wykorzystujemy go na szybkie zwiedzanie miasta. A jak najlepiej to zrobić mając mało czasu? Oczywiście najlepiej od strony wody. Wybieramy rejs statkiem spacerowym, który zabiera nas w podróż kanałami Kopenhagi. Jest oczywiście i syrenka. Na lunch były „podobno najlepsze na świecie hamburgery” na stacji benzynowej – „Gasoline Grill” przy Landgreven 10. Transfer na lotnisko, długie czekanie i powrót do Polski.

Będąc drugi raz w tym roku na imprezie Luftgekühlt teraz już wiem dlaczego są one kultowe!

Festung Przemyśl – śladami Szwejka

Początek czerwca od kilku spędzamy na wspólnym wyjeździe ze stowarzyszeniem Pasja Porsche w rejon Podkarpacia/Bieszczad. W tym roku nie mogło być inaczej. Za naszą bazę stanowił bardzo wygodny hotel Wiki usytuowany na obrzeżach Sanoka. Cześć załóg (zwłaszcza tych z dalszych rejonów Polski) zjeżdżała już w czwartkowy wieczór.

Piątek, był pierwszym oficjalnym dniem imprezy. Tradycyjnie o 9:11 odbyła się odprawa na której został nam przedstawiony dokładny scenariusz imprezy, a także rozdane zostały pamiątkowe naklejki. Około godziny 9:44 wyruszyliśmy do Przemyśla przepiękną drogą DK28 obfitującą w liczne serpentyny – co poniektórzy z nas zaliczali je kilkukrotnie w swoich Porszakach 🙂 Na miejsce przybyliśmy grubo przed dwunastą. Dzięki uprzejmości władz miasta mogliśmy zaparkować nasze samochody pl. Niepodległości w ścisłym centrum miasta. Mieszczące się tuż obok w górującej nad terenem wieży „Muzeum Fajek i Dzwonów” stanowiło dla nas pierwszy punkt zwiedzania. Przedstawione w nim kolekcje eksponatów, a także historie związane z lokalnym przemysłem były bardzo interesujące i pouczające. Punktualnie o godz. 12.00 odtwarzany hejnał miasta zastał na tarasie widokowym wieży – uff, niezłe to było  Widok rozpościerający się z niego ukazywał piękno miasta, a także zaparkowanych poniżej naszych samochodów. Z racji liczy uczestników zlotu, zostaliśmy podzieleni na dwie grupy. Moja udała się na zwiedzanie podziemnej trasy prezentującej bogatą historię miasta. Druga grupa w tym czasie udała się na posiłek. Mniej więcej po półtorej godzinie role się odwróciły. Na zakończenie pobytu w Przemyślu czekała na nas chyba najważniejsza atrakcja – spotkanie przy pomniku dobrego wojaka Szwejka z członkiem „Przemyskiego Stowarzyszenie Przyjaciół Dobrego Wojaka Szwejka”, który to jak na pasjonata przystało, przybliżył nam wiele ciekawych faktów związanych z miastem i jego burzliwą historią. Około godziny 17.30 wyruszyliśmy przez Arłamów do szybowiska w Bezmiechowej. Jak podają liczne przewodniki to jedno z najlepszych miejsc do obserwowania bieszczadzkiej panoramy. Przybyliśmy idealnie w czasie tzn. złotej godziny – zdjęcia wyszły przepięknie, a widoki faktycznie były zapierające dech w piersiach. Wieczorem w hotelu czekała na nas pyszna kolacja, a także wynajęte specjalnie dla nas tory kręgielni. Zabawa trwała do późnych godzin nocnych. Na szczęście, w sobotę przewidziane były atrakcje bez użycia naszych samochodów.

W sobotę wcześnie rano pod nasz hotel podjechał autobus, który to zabrał nas do miejscowości Uherce Mineralne, gdzie czekały na nas „Bieszczadzkie drezyny kolejowe”. Trasa liczyła około 2,5km pod lekką górkę. Następnie drezyny zostały w sprytny sposób obrócone na szynach i dosyć sprawnie wróciliśmy na stację kolejową skąd wyjechaliśmy. Kolejna atrakcja, która czekała na nas w Uhercach to autorski browar URSA MAIOR. W sumie to dużo więcej niż browar – to lokalny ośrodek krzewiący bieszczadzką kulturę, rzemiosło i kuchnię. Podczas pasjonującego filmu o powstaniu tego ośrodka oraz ideom mu przyświecającym raczyliśmy się piwem oraz lokalnymi serami. Mi – o dziwo – najbardziej smakowało ciemne piwo „Imperium Słońca”, które leżakując 2 lata w dębowych beczkach nabrało wyjątkowej złożoności smaków i aromatów. Na obiad udaliśmy się nad Solinę, gdzie w fantastycznej restauracji „Karmnik” bardzo porządnie nas nakarmiono 🙂 Już z pełnymi brzuszkami wróciliśmy na drugi brzeg zapory, by niedawno oddaną kolejką gondolową wdrapać się na szczyt będącej na wysokości 562 m.n.p.m wieży widokowej. Przejażdżka sama w sobie robiła niesamowite wrażenie – najwyższy punkt na trasie kolei to 102m, a maksymalna odległość pomiędzy podporami (2 i 3)  – 681,67 m. Z tarasu widokowego roztaczał się przepiękny widok na jezioro i jego okolice. Dopiero z tej perspektywy można było zobaczyć jak wspaniałym obiektem jest odwiedzone przez nas poprzedniego dnia szybowisko. Szybkie lody i napoje ochładzające (a było w ten dzień bardzo upalnie) w restauracji widokowej i powrót do autokaru. Przecież czekały na nas jeszcze atrakcje wieczorne. Po krótkim czasie w hotelu na odświeżenie się i zmianę strojów udaliśmy się na wieczorną kolację i degustację do Winnicy Widokowa niedaleko Krosna. Wina z tej winnicy to pierwsza liga w Polsce! 

Niedziela to dzień wyjazdów do domu. Duża liczba uczestników rajdu zaraz po śniadaniu udała się w drogę powrotną do domów. Nam udało się jeszcze spełnić jedno z moich marzeń – odwiedziliśmy Zamek w Sanoku, w którym jest między innymi największa na świecie ekspozycja prac Zdzisława Beksińskiego, ba nawet jest jego pracownia przeniesiona żywcem z mieszkania na warszawskim Ursynowie. Jako ciekawostka dodam fakt, że przed Zamkiem stoi zaparkowana Toyota artysty. Po drodze tradycyjny obiad na „Rybiej wyspie” i zostało nam jedynie odliczanie czasu do wyjazdu z Pasją Porsche na Adriatyk.

Wyjazd uważam za bardzo udany. 993 spisało się bardzo dobrze, co stanowi dobry prognostyk przed wyjazdem na Południe Europy już za dwa tygodnie.

Klasyczne mazury

Wolfsschanze (Wilczy Szaniec) i wydarzenia które rozegrały się tam 20 lipca 1944r mogły raz na zawsze odmienić losy nie tylko II wojny światowej, ale również powojennego układu sił w Europie i na świecie. Jednym z moich marzeń od lat było zwiedzenie tego miejsca. Dzięki Porsche Club Poland udało się to zrealizować w rześki weekend majowy, ale po kolei.

Poranna kawa na stacji benzynowej gdzieś na S16 w okolicach Olsztyna z miłośnikami Porsche – tak rozpoczęła się nieoficjalna cześć Zlotu PCP Classics. Stąd wyruszyliśmy w kilkanaście jakże różnych przedstawicieli marki z Zuffenhausen w kierunku krainy Wielkich Jezior Mazurskim. Tak jak wspomniałem na wstępnie – nasz pierwszy przystanek to kompleks „Wilczy Szaniec” który stanowił w latach 1941 – 1944 Główną Kwaterę Adolfa Hitlera. Liczący blisko 200 schronów, budynków i baraków obiekt stanowił dla przywódcy III Rzeszy dom przez ponad 800 dni. Co ciekawe, obiekt nigdy nie dostał się w ręce nieprzyjaciela i został błyskawicznie zniszczony przez Nazistów krótko po ostatniej wizycie Fuhrera w listopadzie 1944r. Zwiedzanie zajęło nam dobre kilka godzin, a punktem kulminacyjnym była wystawa pokazująca działania Niemców na okupowanych terenach, a przede wszystkim informacji i inscenizacja związana z najsłynniejszym, nieudanym zamachem na Adolfa Hitlera (historycy twierdzą, że wyszedł on obronną ręką sponad 40 prób jego neutralizacji!).

Po „żołnierskim” lunchu udaliśmy się malowniczymi drogami w kierunku bazy zlotu – Portu Nowy Sztynort. Zanim tam jednak dotarliśmy mieliśmy okazję zwiedzić kilka budowli hydrologicznych z niedokończonego niestety nigdy Kanału Mazurskiego. Byliśmy m.in. na śluzie Leśniewo Górne, która to cechowała się największym spadem w całym systemie. 

Po dotarciu do naszej bazy mieliśmy jeszcze spotkanie z przewodnikiem, który opowiedział nam historię miejscowego pałacu rodu von Lehndorff. Losy rodziny bardzo się skomplikowały (delikatnie to ujmując) po nieudanym zamachu na Hitlera, gdyż hrabia Heinrich Ahasverus von Lehndorff-Steinort był w niego zaangażowany. Jego córka – Veruschka von Lehndorff – została pierwszą niemiecką supermodelką w latach 60-tych ubiegłego stulecie. Kilka dni wcześniej zostało również otwarte multimedialne muzeum żeglarstwa w pięknie odrestaurowanym memuaku, co stanowiło dopełnienie wizyty.

Załogi miały czas na zakwaterowanie się i krótką regenerację sił przed tradycyjną już kolacją grillową pod namiotami. Do wyboru były pokoje w wygodnym pensjonacie, w domkach na wodzie, czy wesołych łódkach zacumowanych w przystani. My wybraliśmy domki.

Mazurskie powietrze zbudziło mnie w sobotę dosyć wcześnie i miałem czas na poranną lekturę i delektowanie się kawą na tarasie domku. Po smacznym śniadaniu, nasza kawalkada 50 klasycznych Porsche ruszyła w kierunku Giżycka, gdzie mieliśmy zwiedzać Fort Boyen – jedną z największych w ówczesnej Europie twierdz. Zostaliśmy podzieleni na dwie grupy. Ja akurat miałem przyjemność zwiedzać fort w towarzystwie bardzo dobrego pana przewodnika, który wykazał się nie tylko ogromną wiedzą, ale również dużym poczuciem humoru. Po zwiedzaniu czekała na nas niespodzianka. Uczestnicy zlotu organizowanego przez forum 924.pl postanowili się z nami spotkać na dziedzińcu twierdzy. 

Ponieważ pora obiadowa zbliżała się wielkimi krokami w mniejszych grupkach udaliśmy się w kierunku rybaczówki w Bogaczewie nad jeziorem Bocznym. Przygotowany dla nas posiłek to była czysta poezja! Świeże ryby z grilla to jest to co lubię najbardziej. Po odpoczynku udaliśmy się lokalnymi drogami (były oczywiście tradycyjnie szutrowe odcinki) do Mamerek, gdzie mieściła się Kwatera Główna Niemieckich Wojsk Lądowych (OKH), która to w popłochu została opuszczona przez wojska Wehrmachtu w styczniu 1945r. W skład obiektu prócz 30 bardzo dobrze zachowanych bunkrów wchodzą również: muzeum II wojny światowej, rekonstrukcja bursztynowej komnaty, u-boot i wunderwafe oraz wieża widokowa. Zwiedzanie całości (w tym podziemnego tunelu) zajęło nam ponad dwie godziny. Po 18.00 wyruszyliśmy do naszej „kwatery” by przygotować się na wieczorne atrakcje. A te w tym roku były wyjątkowe za sprawą licytacji pięknego 924 w stylizacji „le Mans” należącego do naszego klubowego kolegi Adama Jerozolimskiego z Olsztyna. Adam kilka lat temu uległ ciężkiemu wypadkowi samochodowemu z łosiem. Pomimo tego, że lekarze nie dawali mu wielkich szans na przeżycie, dzięki jego ogromnemu uporowi i zaangażowaniu wielu osób w zbiórkę pieniędzy na rehabilitację, stan zdrowia uległ znacznej poprawie. Niestety do końca życia będzie on wymagać specjalistycznej opieki i postanowił on wystawić swój ukochany samochód na licytację, by ktoś inny mógł się nim cieszyć. Niezmordowany „Mata” wiceprezes PCP prowadził przez ponad 2 godziny licytację różnych przedmiotów związanych z Porsche na rzecz zbiórki dla Adama. Co ciekawe, samochód wylicytowała para z … Olsztyna będąca przypadkowo w tym czasie w Sztynorcie!

Niedziela to czas powrotu, ale po śniadaniu czekała na nas ostatnia atrakcja zlotu – wspólny rejs statkiem po jeziorach: Sztynort, Dargin i Kisajno. W trakcie powrotu do domu odwiedziliśmy jeszcze malowniczy kościółek w Okartowie nad jeziorem Śniardwy.

Do domu wróciłem około 22.00 robiąc w ten weekend ponad 1500km moim klasycznym Boxsterem 🙂

PS. Widok zorzy polarnej na Mazurach – lepiej tego nie można sobie było wyobrazić.

I Zimowy Zlot Porsche

8 marca większości kojarzy się z Międzynarodowym Dniem Kobiet. To oczywiste. W tym roku jednak grupa pasjonatów Porsche spotkała się w Szczyrku by wspólnie rozpocząć sezon jeszcze w zimie (przynajmniej tej kalendarzowej).

Załogi z całej Polski zaczęły docierać do Hotelu Meta późnym popołudniem i wieczorem. Na godzinę 21.00 Arek – organizator zlotu, zaprosił nas na odprawę. Załogom zostały przydzielone numery, a także zostaliśmy zapoznani w planem imprezy. Oczywiście nie obyło się bez wspólnej kolacji podczas której świętowaliśmy podwójnie 🙂

W sobotę rano, zaraz po śniadaniu, spotkaliśmy się w sali konferencyjnej, gdzie każda z załóg miała do rozwiązania test z wiedzy obejmujący m.in.: zasady ruchu drogowe, historię marki Porsche czy ogólnej wiedzy o technice i motoryzacji. Następnie przejechaliśmy na parking pod skocznią im. Adama Małysza w Wiśle-Malince, gdzie została rozegrana pierwsza część testu praktycznego. Każda z załóg miała do wykonania kilka zadań na precyzję prowadzenia samochodu. Następnie zostaliśmy podzieleni na dwie grupy – moja udała się dalej do dzielny Oaza gdzie znajduje się „Galeria Sportowe Trofea Adama Małysza„. Znajdują się w niej wszystkie trofea jakie zdobył Adam Małysz . Wśród bardzo licznych eksponatów najcenniejsze są medale zdobyte podczas Igrzysk Olimpijskich w Salt Lake City i Vancouver oraz podczas Mistrzostw Świata. Na mnie największe wrażenie zrobiły Kryształowe Kule za triumfy w klasyfikacji generalnej Pucharu Świata. W Galerii wg opisu znajduje się 1046 eksponatów, a wśród nich m.in 383 puchary, 118 medali i 65 par nart, 48 plastronów, 33 stroje oraz 399 innych pamiątek. Jest tam również kolekcja sprzętu narciarskiego, ale z punktu widzenia Porschemaniaków są najważniejsze pamiątki związane z występami Małysza w zawodach motorsportowych (w tym w Rajdzie Dakar) samochodem Porsche Cayenne.

Następnie przejechaliśmy krętymi drogami przełęczy Kubalonka do Rezydencji Prezydenta RP – Zamek w Wiśle, gdzie po dokładnej kontroli udaliśmy się z Panią Przewodniczą na zwiedzanie. Jak czytamy na oficjalnej stronie „Zamek Prezydenta RP na Śląsku Cieszyńskim u źródeł rzeki Wisły zbudowany został w latach 1929–1930 w miejscu spalonego drewnianego zameczku myśliwskiego Habsburgów z początków XX wieku. Był darem Ludu Śląskiego dla Prezydenta Rzeczypospolitej Ignacego Mościckiego i jego następców.” Obiekt po II Wojnie Światowej przechodził z rąk do rąk, by w końcu dzięki staraniom ówczesnego Prezydenta RP pana Aleksandra Kwaśniewskiego został wyremontowany i przekazany do użytku – na zakończenie jego kadencji. Nasza Przewodnicza będącą osobą pełną pasji, w sposób bardzo barwny przekazała nam wiedzę o obiekcie. Na zakończenie wizyty odwiedziliśmy zabytkowy kościółek będący również częścią kompleksu.

Na obiad udaliśmy się do wspaniałego Dworu Kukuczka w Istebnej. Po bardzo smacznym posiłku czekała na nas II część praktycznej części sprawnościowej rajdu. Część zadań okazała się bardzo trudna, cóż przewagę miały nowoczesne samochody wyposażone w nowoczesne systemy – jednak całkiem dobrze wspomagają one umiejętności kierowców.

Wieczorem w hotelu czekał nas bankiet, DJ i oczywiście uroczyste rozdanie pucharów oraz nagród specjalnych dla zwycięzców „I zimowego zlotu Porsche”.

Niedziela to czas odpoczynku i relaksu. Jako iż w bezpośrednim sąsiedzie hotelu znajduje się kolejka linowa na Skrzyczne, większość z uczestników zlotu skorzystała z okazji i dobrej pogody by podziwiać Beskidy z góry. Widoki był wspaniałe.

I Zimowy Zlot Porsche okazał się wielkim sukcesem organizatora i mamy nadzieję spotkać się w podobnym gronie za rok:)

Cedynia. Jesienny zlot Porsche Club Poland

Ostatni weekend września to już tradycyjnie spotkanie klasyków zrzeszonych w jedynym oficjalnym Porsche Club Poland.

Na zlot oficjalnie rozpoczynający się w sobotę rano wyruszyliśmy w kilka samochód już w piątek po południu. Naszym celem było spędzenie wspólnego miłego wieczoru w Winnicy Mozów nieopodal Sulechowa. Przygotowana specjalnie dla nas degustacja win rozpoczęła się punktualnie o godzinie 19.00, a przedłużyliśmy ją znacznie organizując szybko grilla. Wina były znakomite, ja nawet testowałem te czerwone, które nie dla mnie wskazane (mam na nie alergię).

W sobotę rano, po wczesnym śniadaniu udaliśmy się do Kostrzyna nad Odrą, gdzie na godzinę 12.00 zaplanowano wspólne zwiedzanie twierdzy. Półtorej godziny później, zwartym szykiem przekroczyliśmy granicę z Niemcami i udaliśmy się do jednego z najpilniej strzeżonego bunkra atomowego Hernekop. Ten znajdujący się na terenie byłej NRD skrywał m.in. cud ówczesnej techniki – komputer wyposażony w potężny procesor taktowany zegarem 12 Mhz, 4 MB pamięci ram, dyski magnetyczny i modem 2.400 Bit/s. Sprzęt ten rzekomo miał być wykorzystywany do obliczeń wynagrodzeń, ale w rzeczywistości raczej służył wojsku i służbie wywiadowczej. Zwiedzanie w towarzystwie niemieckich przewodników zajęło nam prawie trzy godziny! Następnie lokalnymi drogami udaliśmy się do Cedyni – jednej z najdalej na zachód położonych miejscowości w Polsce – to była nasza baza noclegowa. Z racji bardzo dużej liczby uczestników rajdu zostaliśmy zakwaterowani w kilku lokalizacjach – my w klimatycznym Klasztorze Cedynia. Wieczorna wspólna wieczerza trwała do późnych godzin nocnych – każdy chciał porozmawiać, przecież z wieloma osobami nie widzieliśmy się od dłuższego czasu. W nocy – tradycyjnie już po północy – było wspólne „kopanie w oponki” i rozkoszowanie się dźwiękiem odpalanych najstarszych bokserów zlotu.

Niedziela rano wczesne śniadanie i przed 10.00 byliśmy z powrotem w Niemczech. Przejechaliśmy malowniczymi lokalnymi drogami przez Crussow, Angermunde, Oderberg by w końcu dotrzeć do celu naszej podróży – podnośni statków Niederfinow – będącej elementem liczącej 135km wodnej trasy Berlin-Szczecin (Elba-Odra) otwartej przez Cesarza Wilhelma II w 1914r. To dzieło inżynierskiego geniuszu zrobiło na nas ogromne wrażenie. Niesamowite z jaką gracją statki wycieczkowe pokonują różnicę 36 metrów wysokości korzystając z „windy”. Obserwowanie tego procesu było bardzo interesujące.

Następnie wróciliśmy do Polski robiąc trasę turystyczną m.in. przez Chojnę, Witnicę i przejazd leśnymi duktami w okolicy Morynia. Kierując się przez las wzdłuż rzeki Słubia udało nam się w końcu dostać do cywilizacji w Starych Łysogórkach. Po krótkim postoju na Cmentarzu Wojennym 1 Armii Wojska Polskiego udaliśmy się już całą grupą w okolice Europabrücke Neurüdnitz-Siekierki otwartego zaledwie trzy miesiące wcześniej. Most ma 860 metrów długości. 330 metrów każdy prowadzi po stronie niemieckiej i polskiej nad Odrą i 200 metrów nad wyspą w granicznej rzece. Po relaksującym spacerze skoczyliśmy jeszcze zrobić pamiątkowe zdjęcia w najdalej na zachód położonym punkcie w Polsce. Stamtąd udaliśmy się w podróż powrotną i już o 23.20 byliśmy w domu 🙂

Kolejny udany zlot za nami. 869 mil przybyło na liczniu 993. Miało przybyć na liczniku 944, ale z powodu awarii w układzie chłodzenia (wskaźnik temperatury) wiatrak godnie zastąpił „kanalizę”.

X zlot Porsche Classic Forum

Ostatni weekend sierpnia to tradycyjne spotkanie forumowiczów zrzeszonych wokół PCF.

Podobnie jak w latach ubiegłych imprezę zorganizowali Ela i Berni w Szczyrku. Jako „biforek” zaprosiłem kilka załóg do Tychów na zwiedzanie Muzeum Tyskich Browarów Książęcych. Pani przewodnik przybliżyła nam nie tylko historię tyskiego piwowarstwa, ale również mieliśmy okazję zwiedzić część zakładu produkcyjnego, a na końcu spróbować świeżych wyrobów.

Zlot tradycyjnie rozpoczął się od piątkowej wspólnej kolacji i nocnych rozmów. W sobotę rano ruszyliśmy na trasę po Beskidach. Na początek udaliśmy się krętymi dróżkami do „Złotego Gronia” gdzie czekała na nas kawa i ciasto. Z restauracyjnego tarasu położonego na wysokości 710 m.n.p.m. rozpościera się wspaniały widok na Koniaków, Istebnę i południowe pasmo Beskidów. Po tak mile rozpoczętym poranku udaliśmy się kolumną liczącą kilkadziesiąt samochodów przez Milówkę, Żywiec do Tresnej nad Jeziorem Żywieckim gdzie zostaliśmy zaokrętowani i kolejną godzinę spędziliśmy na wodzie. Po powrocie do hotelu mieliśmy czas wolny, który każdy wykorzystał wedle uznania. Jedni korzystali z atrakcji hotelowego SPA, inny nabierali sił przed wieczornym bankietem, a jeszcze inni przygotowywali się do niego w hotelowej restauracji 🙂 Sobotni wieczór to tradycyjna impreza z DJ-em 🙂 trwająca do białego rana. Dobrze, że w niedzielę można było liczyć na późne wymeldowanie z hotelu.

W drodze powrotnej odwiedziliśmy jeszcze zabytkowy Pałacyk w Promnicach – niestety jest on ciągle w remoncie i ze zwiedzania lub wspólnego lunchu nic nie wyszło.

O ile dobrze policzyłem, to w tegorocznym zlocie, liczba „wiatraków” i „kanaliz” (bez wliczania w to transaxli) była identyczna.

Ciekawe gdzie za rok się spotkamy?

Rozpoczęcie sezonu 2022 z Pasja Porsche

To już stało się tradycją, że na wiosnę stowarzyszenie Pasja Porsche wraz Porsche Centrum Kraków zorganizowali spotkanie posiadaczy Porsche.

Tegoroczna impreza zgromadziła kilkadziesiąt załóg, które rywalizowały w Rajdzie na orientację. Była też przygotowana wystawa kolekcjonerskich modeli samochodów, strefa chillout, a także możliwość odbycia jazd testowych elektrycznym modelem Taycan Cross Turismo wraz z instruktorem ze szkoły Porsche Experience. Ogromym zainteresowanie nie tylko wśród najmłodszych cieszyła się makieta toru wyścigowego, gdzie każdy mógł spróbować swoich sił.

Wielkie dzięki za wspaniałą organizację, sezon 2022 zapowiada się bardzo Pasjonująco 🙂

Optimized by Optimole