Amerykańska edycja tzw. 944.2 MK86
Silnik 2.5 litra, 4 cylindrowy, 8 zaworowy, klasyczna rzędówka – podobno ma 150KM, ale kto to wie?
Automatyczna 3 biegowa skrzynia biegów – nie zachęca do ścigania się po torze, ale jest nieoceniona w miejskiej dżungli. Dzięki niej jest to aktualnie moje ulubione auto. O przyspieszeniu lepiej nie pisać. Auto mojej żony przyspiesza o 3 sekundy szybciej od 0 do 100 km/h.
Ale 944 nie kupuje się dla przyspieszenia. Ja zakochałem się w komforcie i przewidywalności prowadzenia, wspaniałej ergonomii, bardzo wygodnym fotelom, a przede wszystkim wspaniałemu wynalazkowi który nazywa się TARGA. Tak ten kawałek dachu, który jestem w stanie samemu zdemontować w kilkadziesiąt sekund, w połączeniu z ogromną klaposzybą pozwala czuć się blisko natury, a jednocześnie mknąć z maksymalną dopuszczoną prawem (i rozsądkiem) prędkością.
Klasyczne 944, w naturalnym kolorze pięknie harmonizuje z żółtą tablicą samochodu zabytkowego. Wersja amerykańska wygląda dla mnie bardziej sportowo aniżeli europejska.
Moje 944 sprowadziłem osobiście z USA w październiku 2019r. z przebiegiem 43431 mil. Samochód przybył w fantastycznym stanie – niestety nieodpowiedzialne, bez wyobraźni potraktowanie go wózkiem widłowym w trakcie rozładunku w niemieckim porcie Bremerhaven spowodowało rozszczelnienie się skrzyni biegów. Na szczęście koledzy z podwarszawskiego PorschePana zadbali o nie należycie i auto od 14 lutego (piękna data rejestracji) gości na polskich drogach.
944 przeszła kompleksowy proces odnawiania powłoki lakierniczej, prania tapicerki, odświeżania felg – oczywiście u Maćka Leściorza. Poniższa galeria prezentuje samochód po zabiegach detailingowych.
Na mojej liście by w 100% cieszyć się z auto zostały jeszcze 2 punkty do zrobienia: nabicie klimatyzacji (czynnik został spuszczony w porcie) oraz wyposażenia auta w radio Blaupunkt z epoki, które będzie kompatybilne z fabrycznym wzmacniaczem i equalizerem.