Adriatyk z Pasją Porsche

Już trzeci raz sezon wakacyjny rozpoczynamy ze stowarzyszeniem Pasja Porsche z Krakowa. Tym razem zostaliśmy zaproszeni nad Adriatyk.

Pierwszy dzień wakacji – w tym roku przypadł na 22 czerwca – to tradycyjnie dzień dojazdowy. Klimatyczny Art Hotel w Graz stanowił punkt zborny dla 20 załóg z całej Polski (dołączyły ekipy z Zachodniopomorskiego, Warmii, Kujaw, Podlasia, Lubelszczyzny, Mazowsza, Małopolski i Śląska). Moja grupa dojazdowa uformowała się dosyć spontanicznie na przedmieściach Ostrawy z takich klasyków jak: 2 x 993 (Cabrio i Turbo), 2 x Boxster i Cayenne Turbo.

Cześć załóg do Graz dotarła na tyle wcześnie by mieć czas na zwiedzanie tego największego miasta austriackiej Styrii. My byliśmy tradycyjnie dosyć późno, co nie przeszkodziło na zorganizowanie „późnych rozmów Polaków”.

W sobotę rano odbyła się odprawa podczas której otrzymaliśmy bardzo przyjemne gadżety imprezowe: komplet naklejek, torby plażowe i okolicznościowe koszulki, a także został zarysowany plan całego wyjazdu oraz propozycja przejazdów z wykorzystaniem tras przygotowanych przez Gabrysię i Bartka (współorganizatorów) w aplikacji Porsche ROADS.

Koncepcja wyjazdów z Pasją Porsche generalnie polega na określeniu pewnych stałych punktów imprezy (miejsca noclegowe, wspólne zwiedzanie, przeprawa promowa itp.), a same przejazdy załogi wykonują według indywidualnych preferencji. Punktem wyznaczonym na niedzielę był wspólny obiad z przedstawicielami Porsche Club Slovenjia w miejscowości Bled. By dotrzeć o czasie na planowany posiłek nasza grupa wystartowała o 10.00 rano. Obraliśmy przejazd krętymi drogami Austrii, by dotrzeć chwilę po godzinie 12:30 na górskie przejście graniczne na przełęczy Seeberg-Saddle na wysokości 1,218 m.n.p.m. W pierwszej miejscowości po stronie słoweńskiej – Zgornje Jezersko zrobiliśmy przerwę na kawę i degustację lokalnych słodkości. Postój nad krystalicznie czystym, górskim jeziorem był bardzo odświeżający. Przemierzając lokalne drogi (których stan był mocno odbiegający jakością od tych austriackich) po godzinie 15.00 dotarliśmy do urokliwego miasteczka nad jeziorem Bled. Widok zaparkowanych na marketowym parkingu ponad 20 Porsche robił wrażenie 😉 Po smacznym posiłku czas był na przejazd do stolicy Słowenii – Lublany. My udaliśmy się w drogę ponowie lokalnymi drogami robiąc jeszcze zdjęcia sławnego kościółka na wyspie  Blejski Oto. Po przybyciu do hotelu był czas na zwiedzanie urokliwej starej części miasta. My (co łatwe jest do przewidzenia) udaliśmy się do winoteki Movia, gdzie próbowaliśmy win wytwarzanych przez właścicieli lokalu. Degustację rozpoczęliśmy od zjawiskowego musującego Puro 2020. Sposób prezentacji i podawania tego wina był jedyny w swoim rodzaju.

Poniedziałek to dzień wizyty w (dawnej) fabryce samochodów RIMAC w stolicy Chorwacji w Zagrzebiu. Podobnie jak wcześniej na dojazd wybraliśmy razem z Bartkiem lokalne drogi 🙂 RIMAC to nie tylko producent super samochodów, ale również ogromne R&D w branży elektromobilności. Nie bylibyśmy sobą, gdybyśmy nie skorzystali z propozycji „zaliczenia” górskiej drogi nr ZC1049 (fantastyczne zakręty przy ruchu jednokierunkowym mogliśmy bardzo pewnie i bezpiecznie pokonywać). Widok na Zagrzeb z poziomu ponad 1000 m.n.p.m. robił wrażenie 🙂 Na wieczór mieliśmy zaplanowany pobyt w hotelu przy granicy z Bośnią-Hercegowiną w rejonie jezior Plitwickich, które miały stanowić podstawową atrakcję na kolejny dzień. W hotelu czekała na nas fantastyczna wiadomość – zaledwie kilka kilometrów od nas znajduje się opuszczona baza wojskowa dysponująca kilkukilometrowym pasem startowym i wykutymi w górze hangarami. Željava Air Base to jedna z największych tego typu baz w Europie pochodząca z czasów zimnej wojny. Jej historia sięga lat powojennych (II Wojna Światowa). Miejsce było spełnieniem marzeń wielu automaniaków. Blisko 3 kilometry pasa startowego (będącego w całkiem dobrej kondycji) pozwoliło zorganizować testy naszych pojazdów – kto był to wie, co mam na myśli 🙂 Emocji było co nie miara, ale czas był wracać na nocleg do hotelu, gdyż plany na kolejny dzień były ambitne.

Po wczesnym śniadaniu, nasza grupa wyruszyła na zwiedzanie jednej z głównych atrakcji turystycznych Chorwacji – wspomnianych wcześniej Jezior Plitvickich. Ponieważ pogoda była mocno w kratkę, liczba turystów była bardzo mała, dzięki czemu mogliśmy w pełni delektować się urokami przyrody. Biorąc pod uwagę, iż wieczorem mieliśmy przewidziane noclegi na wyspie Pag, wybraliśmy ścieżkę „E” umożliwiającą nam w stosunkowo krótkim czasie (3h) poznanie najbardziej spektakularnej części parku. Podróż do naszego miejsca docelowego tradycyjnie wybraliśmy przez góry, gdzie zjeżdżając nad wybrzeże w miejscowości Karlobag i jadąc dalej sławną Jadrańską Magistralą E65 dotarliśmy na miejsce naszego dwudniowego odpoczynku. Znamienne jest, że w momencie dotarcia do hotelu, akurat Robert Lewandowski strzelał gola na mistrzostwach Europy w meczu z Francją dający nam jedyny punkt zdobyty podczas tej imprezy. Ten jeden dzień bez przemieszczenia był bardzo potrzebny zarówno dla załóg jak i samochodów. Cześć z nas spędziła go nad basenem, cześć eksplorowała czy to samochodem, czy pieszo wyspę Pag. Ważne, że zrodzony spontaniczne pomysł wynajęcia autobusu do zwiedzania Zadaru został zrealizowany. Zadar to bardzo ciekawe miasto ze starą częścią, a wyróżnikiem na tle całej adriatyckiej riwiery są morskie organy na których bez przerwy „grają” fale. Warto posłuchać ich muzyki.

Czwartek to wczesne śniadanie i przeprawa promowa z Pagu na kontynent. „Jadranką” podróż do naszego miejsca docelowego – Opatiji leżącej na granicy Istrii i Żupanii Primorsko-Gorskiej. Zwiedzając po drodze i robiąc przerwy (np. w urokliwej Crikvenicy) dotarliśmy do hotelu około godziny 16.00. Po krótkim odpoczynku ruszyliśmy na eksplorację miasteczka. Mieliśmy duże szczęście, gdyż w tym dniu rozpoczynał się festiwal „RetrOpatija„. W miejskim parku mieliśmy okazję bawić się zarówno przy muzyce mechanicznej, jak i tej wykonywanej na żywo. Uświetnieniem wieczoru były występy taneczne lokalnych artystów. Szampańska (dosłownie) zabawa trwała, aż do północy.

Piątek (ostani oficjalny pełny dzień rajdu) spędziliśmy nad basenem/morzem delektując się wyśmienitą pogodą. Cześć z załóg wybrała opcję zwiedzania półwyspu Istria lub eksplorację parków narodowych.
Na wieczór była zaplanowana wspólna kolacja pożegnalna, która jak się okazało miała miejsce podczas rejsu wynajętym specjalnie dla naszej grupy stateczku turystycznym. Podczas rejsu odwiedziliśmy malowniczą wioskę rybacką Mošćenička Draga, która przypominała nam włoskie wioski z rejonu Cinque Terre. Po powrocie z krótkiego spaceru uliczkami wioski wróciliśmy na nasz statek. Tu czekała na nas marynarska kolacja. Serwowany przez załogę brancin (okoń morski) pochodził z porannego połowu. Humory i atmosfera podczas rejsu była wspaniała – aż trudno było uwierzyć, że to już koniec oficjalnej części naszej wspólnej podróży.

W sobotę rano większość uczestników udała się w podróż powrotną do Polski.

My zostaliśmy jeszcze kilka dni eksplorując interior Istrii (m.in. najmniejsze miasto świata Hum, testując nalewki z destylarni Aura, czy wina w Motovun), a także odpoczywając wśród winnic południowej Styrii w Austrii. W sumie zrobiliśmy szczęśliwie 1784 mile (czyli prawie 2900 km).

Wielkie podziękowania dla Paula, Gabrysi i Bartka za wspaniałą organizację i już odliczamy czas do kolejnego wspólnego wyjazdu.

Festung Przemyśl – śladami Szwejka

Początek czerwca od kilku spędzamy na wspólnym wyjeździe ze stowarzyszeniem Pasja Porsche w rejon Podkarpacia/Bieszczad. W tym roku nie mogło być inaczej. Za naszą bazę stanowił bardzo wygodny hotel Wiki usytuowany na obrzeżach Sanoka. Cześć załóg (zwłaszcza tych z dalszych rejonów Polski) zjeżdżała już w czwartkowy wieczór.

Piątek, był pierwszym oficjalnym dniem imprezy. Tradycyjnie o 9:11 odbyła się odprawa na której został nam przedstawiony dokładny scenariusz imprezy, a także rozdane zostały pamiątkowe naklejki. Około godziny 9:44 wyruszyliśmy do Przemyśla przepiękną drogą DK28 obfitującą w liczne serpentyny – co poniektórzy z nas zaliczali je kilkukrotnie w swoich Porszakach 🙂 Na miejsce przybyliśmy grubo przed dwunastą. Dzięki uprzejmości władz miasta mogliśmy zaparkować nasze samochody pl. Niepodległości w ścisłym centrum miasta. Mieszczące się tuż obok w górującej nad terenem wieży „Muzeum Fajek i Dzwonów” stanowiło dla nas pierwszy punkt zwiedzania. Przedstawione w nim kolekcje eksponatów, a także historie związane z lokalnym przemysłem były bardzo interesujące i pouczające. Punktualnie o godz. 12.00 odtwarzany hejnał miasta zastał na tarasie widokowym wieży – uff, niezłe to było  Widok rozpościerający się z niego ukazywał piękno miasta, a także zaparkowanych poniżej naszych samochodów. Z racji liczy uczestników zlotu, zostaliśmy podzieleni na dwie grupy. Moja udała się na zwiedzanie podziemnej trasy prezentującej bogatą historię miasta. Druga grupa w tym czasie udała się na posiłek. Mniej więcej po półtorej godzinie role się odwróciły. Na zakończenie pobytu w Przemyślu czekała na nas chyba najważniejsza atrakcja – spotkanie przy pomniku dobrego wojaka Szwejka z członkiem „Przemyskiego Stowarzyszenie Przyjaciół Dobrego Wojaka Szwejka”, który to jak na pasjonata przystało, przybliżył nam wiele ciekawych faktów związanych z miastem i jego burzliwą historią. Około godziny 17.30 wyruszyliśmy przez Arłamów do szybowiska w Bezmiechowej. Jak podają liczne przewodniki to jedno z najlepszych miejsc do obserwowania bieszczadzkiej panoramy. Przybyliśmy idealnie w czasie tzn. złotej godziny – zdjęcia wyszły przepięknie, a widoki faktycznie były zapierające dech w piersiach. Wieczorem w hotelu czekała na nas pyszna kolacja, a także wynajęte specjalnie dla nas tory kręgielni. Zabawa trwała do późnych godzin nocnych. Na szczęście, w sobotę przewidziane były atrakcje bez użycia naszych samochodów.

W sobotę wcześnie rano pod nasz hotel podjechał autobus, który to zabrał nas do miejscowości Uherce Mineralne, gdzie czekały na nas „Bieszczadzkie drezyny kolejowe”. Trasa liczyła około 2,5km pod lekką górkę. Następnie drezyny zostały w sprytny sposób obrócone na szynach i dosyć sprawnie wróciliśmy na stację kolejową skąd wyjechaliśmy. Kolejna atrakcja, która czekała na nas w Uhercach to autorski browar URSA MAIOR. W sumie to dużo więcej niż browar – to lokalny ośrodek krzewiący bieszczadzką kulturę, rzemiosło i kuchnię. Podczas pasjonującego filmu o powstaniu tego ośrodka oraz ideom mu przyświecającym raczyliśmy się piwem oraz lokalnymi serami. Mi – o dziwo – najbardziej smakowało ciemne piwo „Imperium Słońca”, które leżakując 2 lata w dębowych beczkach nabrało wyjątkowej złożoności smaków i aromatów. Na obiad udaliśmy się nad Solinę, gdzie w fantastycznej restauracji „Karmnik” bardzo porządnie nas nakarmiono 🙂 Już z pełnymi brzuszkami wróciliśmy na drugi brzeg zapory, by niedawno oddaną kolejką gondolową wdrapać się na szczyt będącej na wysokości 562 m.n.p.m wieży widokowej. Przejażdżka sama w sobie robiła niesamowite wrażenie – najwyższy punkt na trasie kolei to 102m, a maksymalna odległość pomiędzy podporami (2 i 3)  – 681,67 m. Z tarasu widokowego roztaczał się przepiękny widok na jezioro i jego okolice. Dopiero z tej perspektywy można było zobaczyć jak wspaniałym obiektem jest odwiedzone przez nas poprzedniego dnia szybowisko. Szybkie lody i napoje ochładzające (a było w ten dzień bardzo upalnie) w restauracji widokowej i powrót do autokaru. Przecież czekały na nas jeszcze atrakcje wieczorne. Po krótkim czasie w hotelu na odświeżenie się i zmianę strojów udaliśmy się na wieczorną kolację i degustację do Winnicy Widokowa niedaleko Krosna. Wina z tej winnicy to pierwsza liga w Polsce! 

Niedziela to dzień wyjazdów do domu. Duża liczba uczestników rajdu zaraz po śniadaniu udała się w drogę powrotną do domów. Nam udało się jeszcze spełnić jedno z moich marzeń – odwiedziliśmy Zamek w Sanoku, w którym jest między innymi największa na świecie ekspozycja prac Zdzisława Beksińskiego, ba nawet jest jego pracownia przeniesiona żywcem z mieszkania na warszawskim Ursynowie. Jako ciekawostka dodam fakt, że przed Zamkiem stoi zaparkowana Toyota artysty. Po drodze tradycyjny obiad na „Rybiej wyspie” i zostało nam jedynie odliczanie czasu do wyjazdu z Pasją Porsche na Adriatyk.

Wyjazd uważam za bardzo udany. 993 spisało się bardzo dobrze, co stanowi dobry prognostyk przed wyjazdem na Południe Europy już za dwa tygodnie.

Puchar kartingowy 2024

Tradycyjnie, w styczniu rusza Puchar Kartingowy „Pasja Porsche„. Podobnie jak w ubiegłym roku pierwsze punkty można było zdobyć podczas czwartkowych zawodów zorganizowanych w SKW Racing Park w Skawinie.

Frekwencja dopisała, a dodatkowo była bardzo silna reprezentacja w kategorii juniorskiej oraz pań.

Wystawa w Krakowie

Miałem okazję wziąć po raz kolejny w ciekawej inicjatywie stowarzyszenia Pasja Porsche.

W sobotę 17 września zorganizowali oni wystawę różnych modeli Porsche na dziedzińcu starej zajezdni tramwajowej mieszczącej dzisiaj Muzeum Techniki i Inżynierii. Zjawiło się kilkanaście modeli, które zostały ustawione tematycznie. Po prawej stronie przedstawiciele transaxli, po lewej różne generacje 911, a centralnie przed bramami zajezdni modele Porsche z silnikami umiejscowionymi … centralnie 🙂

W halach zajezdni została zorganizowana wystawa różnych gadżetów związanych z Porsche, a także strefa dla najmłodszych. Były gry, zabawy i wspólne malowanie.

To była bardzo miło spędzona niedziela w Krakowie.

I czwartek nowego roku szkolnego z Pasja Porsche

Tradycyjnie, w pierwszy czwartek miesiąca w Krakowie odbyło się spotkanie sympatyków stowarzyszenia Pasja Porsche.

Tym razem spotkaliśmy się w sympatycznej restauracji Tesone. Po wspólnym posiłku i tradycyjnych rozmowach o naszych samochodach udaliśmy się wspólnie na przejazd przez świeżo oddane tunele Trasy Łagiewnickiej. Przejazd Boxsterem z otwartym dachem dał dużo frajdy, zwłaszcza gdy było słychać pięknie „strzały” wydechów 911 Turbo, czy dźwięk silnika V8 w Porsche 928. Myślę, że licznie zebrani w tym dniu najmłodsi fani marki Porsche miele wiele radochy.

Wielka pętla bieszczadzka z Pasja Porsche

Pierwszy weekend czerwca. Krosno i okolice.

Nie tylko z okazji Dnia Dziecka, ale również z innych powodów, pierwszy weekend czerwca 2022 roku spędziliśmy wspólnie z Pasjonatami z Pasja Porsche w Bieszczadach i okolicach Krosna.

Z uwagi na to, że impreza rozpoczynała się wcześnie rano w piątek, postanowiliśmy dotrzeć do naszej bazy dzień wcześniej. Dojazd autostradą z krótkim postojem zajął nam ponad 4 godziny. Po szybkim tankowaniu i umyciu auta po podróży, mogliśmy już zameldować się w Hotelu Nafta w Krośnie. Bardzo miło nas zaskoczyła doskonała jakość posiłków i obsługi w hotelowej restauracji.

W piątek rano zaczęły zjeżdżać się załogi uczestników bieszczadzkiego tripu. Przed godziną 10.00 wyruszyliśmy na trasę drogą krajową nr 19 w kierunku Dukli, aby następnie skręcić na DK 897 i udać się na krótki odpoczynek w kultowej Siekerezadzie w Cisnej. Następnie kontynuowaliśmy tą drogą na Przełęcz Wyżną, gdzie po zrobieniu pamiątkowych zdjęć, udaliśmy się w kierunku naszego celu, tj. najdalej na południe Polski położonej zamieszkałej miejscowości – Wołosate. Mimo że było to zaledwie 140 km, to z postojami na zdjęcia minęła już godzina 13.00. Następnie nasza trasa wiodła drogą 896 (szkoda, że nie 986 :)), gdzie mieliśmy okazję zatrzymać się i podziwiać piękne widoki z Punktu Widokowego w Parku Gwiezdnego Nieba. Około 14:30 dotarliśmy nad Solinę, gdzie mieliśmy smaczny obiad, a następnie obowiązkowy spacer po zaporze (nowa kolej linowa była akurat w fazie ostatnich testów). Po około dwóch godzinach udaliśmy się przez Myczkowce, Uherce Mineralne na serpentyny i taras widokowy w rejonie wsi Wujskie na DK28. Tutaj odbyła się sesja filmowa, na którą wykorzystano drony do rejestrowania naszych przejazdów po tym malowniczym odcinku drogi. W trakcie podróży spotkaliśmy również kolorowy rajd turystyczny z zabytkowymi ciągnikami. Po godzinie 19.00 wróciliśmy do naszej bazy w Krośnie, pokonując około 300 km na „Pętli Bieszczadzkiej”.

Sobota była zaplanowana jako dzień intensywnego zwiedzania okolic Krosna. Już o 9.00 rano udaliśmy się do fantastycznego Centrum Dziedzictwa Szkła, gdzie mieliśmy okazję nie tylko poznać proces wytopu szkła, ale również wziąć w nim udział osobiście. Następnie udaliśmy się do Muzeum Przemysłu Naftowego i Gazowniczego im. Ignacego Łukasiewicza w Bóbrce, które ukazuje polski wkład w rozwój przemysłu naftowego i gazowniczego. Kiedyś byliśmy światową potęgą w tej dziedzinie, więc warto odwiedzić to miejsce.

Po obiedzie mieliśmy czas na zwiedzanie podkarpackich winnic. Najpierw odwiedziliśmy Winnicę Zamkową w Korczynie z przepięknym widokiem na ruiny Zamku Kamieniec, które to zainspirowały Aleksandra Fredrę do napisania „Zemsty”. Następnie udaliśmy się do jednej z najpiękniej położonych winnic w Polsce, czyli Winnicy Widokowej w Komborni. Specjalnie dla nas zorganizowano degustację win i serów na tarasie widokowym. Właściciel tej 4-hektarowej winnicy – Krzysztof – jest prawdziwym pasjonatem, który kocha życie i wino. Jego springer spaniel angielski o imieniu Brexit towarzyszył nam podczas wizyty, dodając uroku całej wizycie. Oferta win była znakomitej jakości, i na pewno tu wrócimy, być może na dłużej. Po tak bogatym dniu mieliśmy kolację w restauracji Loftova, co tylko podsumowało ten fantastyczny dzień.

Niedziela była dniem powrotu, ale organizatorzy mieli jeszcze niespodzianki dla nas. Rozpoczęliśmy od spaceru po urokliwym Iwoniczu-Zdroju. Degustacja niektórych wód mineralnych należała do tych „trudniejszych”, ale zrobiliśmy to dla zdrowia! Samo uzdrowisko zrobiło na mnie bardzo pozytywne wrażenie – pamiętam, jak wyglądało 15 lat temu. Następnie odwiedziliśmy punkt degustacyjny Winnic Rymanów. Nas najbardziej zachwyciły światowej klasy wina musujące. Niestety, wszystko dobre kiedyś się kończy. Czas było wracać. Po drodze mieliśmy jeszcze obiad w Hotelu Heron, położonym malowniczo nad Jeziorem Rożnowskim. Około godziny 20.00 dotarliśmy do domu, a na liczniku naszej poczciwej 944 przybyło kolejne 600 mil.

Rejon Krosna, Sanoka i Bieszczad to miejsce, do którego na pewno wrócę, a wiem, że Pasja Porsche już planuje drugą edycję na przyszły rok.

Rozpoczęcie sezonu 2022 z Pasja Porsche

To już stało się tradycją, że na wiosnę stowarzyszenie Pasja Porsche wraz Porsche Centrum Kraków zorganizowali spotkanie posiadaczy Porsche.

Tegoroczna impreza zgromadziła kilkadziesiąt załóg, które rywalizowały w Rajdzie na orientację. Była też przygotowana wystawa kolekcjonerskich modeli samochodów, strefa chillout, a także możliwość odbycia jazd testowych elektrycznym modelem Taycan Cross Turismo wraz z instruktorem ze szkoły Porsche Experience. Ogromym zainteresowanie nie tylko wśród najmłodszych cieszyła się makieta toru wyścigowego, gdzie każdy mógł spróbować swoich sił.

Wielkie dzięki za wspaniałą organizację, sezon 2022 zapowiada się bardzo Pasjonująco 🙂

Rajd Najkrótszej Nocy

Pasjonaci Porsche z Małopolski i Śląska (ale byli też goście z Mazowsza i Podlasia) czekali na tą imprezę od kilku dobrych miesięcy. 19 czerwca br Stowarzyszenie Pasja Porsche zorganizowało „Rajd Najkrótszej Nocy” w formie tzn. „Scatter Rally”, ale zanim o rajdzie spójrzmy jak wyglądała ta wyjątkowa sobota.

Przed godziną 18:00 ponad 20 załóg przejechało przez bramę Kombinatu Metalurgicznego –  Huta im. T. Sendzimira, by zaparkować na dziedzińcu Budynku „S”. Zostawiliśmy nasze samochody pod czujnym okiem funkcjonariuszy pracujących na VIII Komisariacie Policji w Krakowie i podzieleni na II grupy udaliśmy się na zwiedzanie obiektów. Moja grupa rozpoczęła swoją przygodę od modernistycznego budynku Z (Zarządu). Świetnie zachowana bryła z licznymi zdobieniami pozwala wyobrazić sobie, jak bardzo architekci tego obiektu – państwo Janusz i Marta Ingardenowie – chcieli nawiązać do bogactwa historii Krakowa. Posadzki wyłożone są chęcińskim marmurem lub ozdobnymi parkietami. Kasetonowy strop znajdujący się w holu oraz sali konferencyjnej nawiązuje do Wawelu. Ważący ponad 600 kg dwumetrowy żyrandol pięknie rozświetla salę przywodząc na myśl liczne spotkania i narady które odbywały się w czasach prosperity obiektu. Zwiedziliśmy liczne gabinety (w tym dyrektora generalnego) oraz piękne, symetryczne klatki schodowe. Obiekt w większości zachowany jest w stanie oryginalnym. Po zejściu do piwnic i przejściu kilkudziesięciu metrów tunelem łączącym budynek „Z” z budynkiem „S” rozpoczęliśmy eksplorację „schronu atomowego”. Podzielony jest on na szereg pomieszczeń np. centralkę telefoniczna, 8 kabin przyjmowania meldunków, salę dowodzenia, pokój wypoczynkowy etc. Można zobaczyć (i przetestować) działającą do dzisiaj centralę telefoniczną pochodzącą z 1958r. czy specjalny stół dowodzenia z 1970r. Aparatura znajdująca się w schronie podobno raz została użyta – w trakcie strajków w latach 80-tych do zakłócania rozgłośni radiowej solidarności.

Po takiej dużej dawce historii z czasów słusznie minionych udaliśmy się do jedynego w swoim rodzaju muzeum – Kraków Arcade Museum. Tam w jednym momencie przenieśliśmy się do lat 80 i 90 XX wieku. Ponad 100 klasycznych gier wideo pozwoliło nam się poczuć znowu jak 10-latkowie, a nasze dzieci mogły przekonać się jak wyglądał świat rozrywki przed erą Minecraft’a czy Roblox’a J Organizatorzy nie zapomnieli też o fanach piłki nożnej, którzy w strefie kibica na telebimie mogli kibicować białoczerwonym.

Po zakończeniu meczu przystąpiliśmy do najważniejszego punktu sobotniego wydarzenia – Rajdu Najkrótszej Nocy. Pierwszym etapem była jazda na czas za pośrednictwem gry wideo Daytona – im krótszy czas przejazdu okrążenia tym więcej punktów bonusowych się otrzymywało w rajdzie. Następnie przekazano każdej załodze pakiet startowy w kopertach zawierających: mapę Krakowa, roadbook z 10 zadaniami, kalkę z dwoma tajemniczymi rysunkami, marker, minilatarkę i naklejkę. Rajd odbywał się na zasadzie „Scatter Rally” tzn. roadbook obejmował zadania, które były punktowane (od 10 do 30). Zwycięzcą była załoga która zdobyła najwięcej punktów. Naszym zadaniem było opracowanie indywidualnej strategii zdobywania punktów oraz zmieszczenie się w zakładanym czasie – 2 godzin. Dla osób nie znających Krakowa zadania oceniam na trudne, dodatkowo działająca (o 2.00 w nocy!) sygnalizacja świetlna znacznie nas spowalniała w realizacji zadań. Naszej drużynie (a jeździliśmy wraz z Andruszką) udało się rozwiązać pięć zadań: dwa polegające na odnalezieniu haseł ukrytych na opisach eksponatów zabytków znajdujących się w Muzeum Lotnictwa Polskiego i Muzeum Czynu Zbrojnego, dwa związane z tajemniczymi trasami na kalce (betonowa kula która okazała się Gwiazdą Śmierci i hasło ukryte w lokomotywie przed dworcem Kraków Płaszów) oraz hasło ukryte w skrzynce przed wieżą radiową na kopcu Kościuszki. Uzyskane hasła wpisywane były do krzyżówki, której rozwiązaniem była nazwa ulicy przy której była meta rajdu. Dzięki sprawnej nawigatorce, mając pierwsze 5 liter udało nam się odgadnąć hasło i szczęśliwe dotarliśmy na ul. Metalowców gdzie czekała ostatnia niespodzianka rajdu – poczęstunek z kultowej Niebieskiej Nyski. Każdy kto zna nocne życie miasta dokładnie wie o co chodzi J

Oficjalna klasyfikacja rajdu:

1. Bartek – 944 – 178pkt

2. Tomek – 992 – 164pkt

3. Konrad – 718 – 158pkt

4. Grzegorz – 986 – 155pkt

5. Tomek – 997tt – 110pkt

    Olgierd – inne – 110pkt

7. Jakub – 944 – 95pkt

    Kajetan – 986S – 95pkt

9. Andrzej – 924S – 91pkt

10. Adam – 944 – 82pkt

11. Marcin – 928 – 70pkt

12. Jan – 986 – 62pkt

13. Waldek – 928 – 61pkt

14. Andrzej – 997 – 60pkt

15. Witold – 986S – 55pkt

Brak klasyfikacji:

6 załóg

W tym punkty zdobyte na „Daytonie”:

1. Grzegorz – 986 – 25pkt

2. Bartek – 944 – 18pkt

3. Kajetan – 986s – 15pkt

4. Adam – 944 – 12pkt

5. Andrzej – 997 – 10pkt

6. Konrad – 718 – 8pkt

7. Magda – 986s – 6pkt???

8. Tomasz – 992 – 4pkt

9. Jan – 986 – 2pkt

10. Andrzej – 924s – 1pk

Bardzo dziękujemy Organizatorom za wspaniały pomysł, zaangażowanie oraz przygotowanie imprezy. Już nie mogę się doczekać czym jeszcze nas zaskoczycie.

Strefa Pasja Porsche na KKN

Najlepsze akcję często są spontaniczne. Dzisiaj, tj. 20 sierpnia 2020 miała miejsce jedna z takich przygód. Na zaproszenie Stowarzyszenia Pasja Porsche zjawiło się kilkanaście samochodów marki Porsche. Były wśród nich takie modele jak: 996.1, 996.2, 996 4S, 996 Turbo, 997.1, kilka 944, 928, 964, kilka 986, a nawet gościnnie najnowszy model 992. Sierpniowy, ciepły wieczór z całą pewnością zachęcił wiele osób do odwiedzenia naszej strefy i podziwiania oraz rozmawiania o naszych samochodach. Przygotowaliśmy przejrzyste informacje o autach zawierające takie dane jak m.in.: model, rok produkcji, generację, moc i pojemność silnika. Każdy z właścicieli napisał również kilka zdań o swoim pojeździe.

Zapraszam serdecznie do obejrzenia krótkiego filmu z wydarzenia oraz subskrypcji mojego kanału na YT.

Taycan spotyka historię

Dzięki kolego z Pasja Porsche stałem się w ubiegłym roku chyba pierwszym w Polsce posiadaczem Taycana (a w sumie to Missione E).

Samochód wyposażony jest w rewelacyjny napęd elektryczny, można go prowadzić w sposób tradycyjny przez nadajnik, a także przez dedykowaną aplikację na telefon. Jako, iż czas kwarantanny domowej strasznie się dłuży, wraz z moją córką postanowiliśmy nieco przewietrzyć naszego elektryka.

W hali garażowej urządziliśmy krótki tor do slalomu. Były też próby na 1/4 mili (prawie :)), a także konkurs prędkości: Porsche vs. moja córka wyposażona w „butorolki”. Na koniec zabawy zrobiliśmy krótką sesję zdjęciową. Poniżej wybrane ujęcia. Och, już nie mogę się doczekać kiedy usiądę w prawdziwym Taycanie Turbo S – a o jego prowadzeniu już nie wspomnę 🙂

Optimized by Optimole