Na letnich przez Salmopol

Korzystając z bardzo dobrej pogody postanowiłem z sąsiadem wybrać się na małą przejażdżkę prosiaczkami – wszakże nic nie zrobi lepiej naszym świnkom niż krótki spacer:)

Początkowo miała to być krótka przejażdżka „wokół komina”, ale po podczas obowiązkowego przystanku na kawę i lody w naszej ulubionej kawiarence „Karmelove” w Kobiórze postanowiliśmy nieco wydłużyć nasz spacer i zobaczyć czy jest śnieg na niedawno wyremontowanej drodze na przełęcz Salmopol na granicy Szczyrku i Wisły.

Po uzupełnieniu paliwa w naszych samochodach niespiesznie udaliśmy się krajową „jedynką” w kierunku Bielska-Białej, następnie S1 aż do zjazdu na Wilkowice i dalej drogą 942 do Szczyrku. Jako iż dzisiaj rozpoczęły się ferie zimowe dla pierwszych piecu województw byłem zaskoczony stosunkowo małym ruchem na drodze, a wprowadzone ostatnio zmiany w organizacji ruchu w Szczyrku sprawiły, że przez miasto przejeżdża się bardzo płynnie.

Ponieważ pogoda bardzo sprzyjała, a droga przez Salmopol była raczej czarna i sucha postanowiłem otworzyć dach i przejechać całą przełęcz. Na szczycie zrobiliśmy krótki przystanek i próbę jazdy po śniegu – opony Michelin Pilot Sport 4 NIE nadają się do jazdy po nim 🙂 W podróż powrotną udaliśmy się przez Wisłę (w końcu bez wahadełek) oraz trasą S1, gdzie nasze Prosiaczki mogły nieco przedmuchać układ wydechowy, a silniczki wejść na maksymalne obroty.

Zameczek Myśliwski w Promnicach i 911

Nad południowo-wschodnim brzegiem tyskiego jeziora Paprocany, w Promnicach, położony jest malowniczy Zameczek Myśliwski. Jego historia rozpoczyna się w latach 1861 – 1868. Był on centralną budowlą większego zespołu, w którego skład wchodziły: wozownia, stajnie oraz leśniczówka. Pomyślany był on jako miejsce spotkań najznakomitszych gości rodziny Hochbergów. Całą historię najlepiej poznać ze strony Muzeum Zamkowego w Pszczynie – aktualnego zarządcy.

4 listopada br Wojewódzki Urząd Ochrony Zabytków w Katowicach odebrał prace związane z renowacją i odnowieniem dachu Zameczku – ja byłem tam 1 listopada. To chyba ostatni dzień w tym roku na jazdę z otwartym dachem? Wracając do meritum – powiem szczerze Promnice zaczynają wyglądać jak za czasów swojej świetności 100 lat temu 🙂

Jadąc drogą krajową nr 1 warto zaraz za Tychami (kierunek Bielsko-Biała) skręcić w prawo i odwiedzić to magiczne miejsce.  Pomimo prac konserwatorskich w weekendy działa zamkowa restauracja słynąca z wysokiej jakości – można zatem połączyć strawę duchową i cielesną 🙂

Tyskie zakończenie sezonu Klasyków

Tyski Ruch Klasyków postanowił skorzystać z okazji i przygotował prawdziwą imprezę 2 w 1 – Halloween i Zakończenie sezonu.

W niedzielny poranek, kilkadziesiąt klasycznych samochodów, motocykli i wszelkiej maści pojazdów z południowej Polski zjechało do Tychów by wspólnie zakończyć ten jakże bogaty sezon. Ponieważ impreza była w halloween, organizatorzy przygotowali odpowiednią oprawę, a uczestnicy licznie przyozdobili swoje pojazdy w kościotrupy, czaszki, wiedźmy, dynie i co tylko zdołali wymyśleć.

Mnie najbardziej oczywiście interesowały pojazdy spod znaku czarnego konia, a produkowane w Zuffenhausen. Tym razem nasza ulubiona marka była reprezentowana przez Porsche 924S, piękne 993 coupé i idealnie pasujące do pogody 993 cabrio. Fajne było poznać nowych znajomych. Najpiękniejszym dla mnie samochodem na całem imprezie był cudownie odnowiony VW Garbus z 1964r.

A teraz już czas ułożyć do zimowego snu nasze zabawki, a może nie? W sumie mam założone całoroczne opony 🙂

Super auta w SuperSAMIE (Klasyki na dachu)

Oficjalna nalepka imprezy

11 września 2021r. już po raz III Tyski Ruch Klasyków zorganizował niesamowite spotkanie Pasjonatów motoryzacji na dachu katowickiego Supersamu.

Podobnie jak w ubiegłym roku miłośnicy samochodów z Zuffenhausen zaprezentowali je w ramach stoiska Pasja Porsche. Mieliśmy po dwie sztuki modeli: 928, 944, aż trzy sztuki Boxstera 986 (który w tym roku obchodzi swoje 25-lecie), a także jednego przedstawiciela „wiatraków”: model G w wersji Targa.

Impreza dla nas rozpoczęła się od spotkania w na stacji benzynowe w Katowicach, gdzie dojechała do mnie ekipa z Małopolski. Specjalnie dla nas przeleciał kilkanaście metrów nad nami największy sterowiec świata, który w tym dniu wykonywał loty nad miastem. W kawalkadzie klasycznych Porsche przejechaliśmy ulicą Mikołowską docierając do miejsca spotkania tj. katowickiego Supersamu.

Podobnie jak w ubiegłym roku przygotowaliśmy moc atrakcji dla dzieci. Były kolorowanki porschakowe, konkurs z cennymi nagrodami na najlepszą pracę plastyczną, piękne plakaty z najnowszymi modelami, a także mini wystawa modeli samochodów, literatury oraz gadżetów z logiem naszej ulubionej marki.

Około godziny 16.30 dziecięce jury wybrało najlepsze prace, nagrody były przewidziane dla pierwszej III, ale kilkanaście osób otrzymało jeszcze drobne upominki 🙂

Nasze stoisko odwiedził również dziennikarz TVN Turbo pan Witold Odrobina – ech magia Porsche przyciąga jak magnez.

Tegoroczna impreza zgromadziła około 180 samochodów w różnych epok. Była jak zawsze liczna reprezentacja Maluchów, polskiej motoryzacji, amerykańców, samochodów z czasów PRL, czy europejskich youngtimerów.

Bardzo dziękuję organizatorom i wszystkim uczestnikom naszych konkursów.

Na zakończenie imprezy moja 944 wzięła udział w sesji zdjęciowej młodych fotografów – czyż nie jest fotogeniczna?

911/996 cudowny wytwór inżynierów z Porsche

Dla jednych generacja 996 to profanacja nieskazitelnej historii modelu 911, dla innych to wyraz geniuszu inżynierów z Zuffenhausen, dla mnie to porostu przełomowa w ponad 70 letniej historii Porsche edycja modelu 911.

Jak już kiedyś pisałem, moja 996 pochodzi z samiuśkiego początku produkcji z 1997r. (VIN z numerem 693). Jako nowy model musiała czymś przekonać klientów z wymagającego rynku Szwajcarskiego (stamtąd pochodzi mój egzemplarz) i moim zdaniem to zadanie udało się w 100%. Pamięć ustawienia fotela kierowcy, najbogatszy możliwy w owym czasie zestaw audio wyposażony nie tylko odtwarzacz kasetowy, zmieniarkę płyt CD, czy wzmacniacz mocy, ale również w ultra rzadko spotykany cyfrowy procesor dźwięku, analogowy tempomat (niesamowite uczucie gdy pedał gazu sam się porusza), spryskiwacze reflektorów, jasna skóra z emblematem Porsche na zagłówkach – tak, to mogło przekonać nabywcę do zakupu tego egzemplarza w 1997r.

Każda wcześniejsza, czy późniejsza generacja 911 ma osobne reflektory, tylko 996 ma przełomowe światła zespolone, które dzisiaj są standardem. A egzemplarze z pierwszego rocznika dodatkowo wyposażone są w piękne pomarańczowe kierunkowskazy, które po blisko 25 latach wyglądają dużo lepiej, aniżeli te białe – takie jest moje zdanie.

Ale ten wpis nie miał być peanem na cześć 996, ale krótką relacją z kilkuset ostatnio wspólnie przebytych kilometrów po autostradzie Czech i urokliwych austriackich uliczkach w towarzystwie topowej wersji 996 jaką jest 996 Turbo z pakietem X50 podnoszącym jego moc do słusznych 450 KM (to dokładnie 50% więcej niż w mojej).

Dwa 996. Dwa jakże różne, ale jednak podobne. 996.01 z początku produkcji i 996 Turbo X50. Skrajne przedstawicielki cywilnych wersji typoszeregu 996. Pierwsze chłodzone cieczą, ale z różnymi silnikami, u mnie nowa konstrukcja 3.4, a w Turbo „Metzger” bazujący na wyczynowej GT1 z 1996/7 r. Mega ogromną frajdą była dla mnie możliwość bezpośredniego porównywania detali odróżniających te samochody: inne wytłoczenia tylnych lamp, zupełnie różne przednie światła sprawiają, że dla niewtajemniczonym obydwa samochody wyglądają jak zupełnie różne generacje. Tylna część samochodów to już zupełny rozjazd: spojler z pakietu X50, poszerzane błotniki z dolotem powietrza itd.

Taka ciekawostka, przejechaliśmy wspólnie około 800 km, różnica w spalaniu na całym dystansie wyniosła … 0,3l !

Czyż 996 nie jest wyjątkową 911?

Zlot Porsche Club Poland – Classic – Wronki 2020

Tegoroczny zlot klasycznych Porsche skupionych w oficjalny klubie Porsche Club Polska pierwotnie był zaplanowany w rejonie południowo-zachodnich rubieży Polski, tak by trasy wiodły przez Czechy i Niemcy. Niestety z powodu COVID-19, Mata – główny organizator imprezy, musiał przenieść ją na bardziej neutralny teren – i dzięki temu spotkaliśmy się wszyscy w rejonie Puszczy Noteckiej.

W ostatni piątek września blisko 50 klasycznych świnek zjechało się z całej Polski do Wronek. Z częścią zlotowiczów widzieliśmy się niecały miesiąc wcześniej w Szczyrku, ale z dużą liczbą osób – pierwszy raz w tym roku. Zatem nie ma się czemu dziwić, że kolacja trwała do późnych godzin, a nawet przeniosła się do hotelowego baru i na parking 🙂

W sobotę, o 9.11 (no prawie) wyruszyliśmy kolumną klasyków do Sierakowa. Tu zwiedzaliśmy m.in.: Zamek Opalińskich, miejscowe Stado Ogierów, czy zabytkowy kościół p.w. NMP Niepokalanie Poczętej. Miłą niespodzianką był pyszny placek, który czekał na każdego uczestnika w piekarni „Cukruś”. Następnie kontynuowaliśmy naszą podróż udając się na obiad do Pałacu Wiejce. Po smacznym posiłku rozpoczęliśmy ostatni planowany etap podróży – Pałac Mierzęcin. Po przybyciu na teren okazałej i pieczołowicie odnowionej posiadłości był czas na kawę i ciastko. Musieliśmy je spożyć w dobrym tempie, gdyż czekała na nas kolejna atrakcja – zwiedzanie lokalnej winnicy wraz z degustacją pałacowych win. Nie byłbym sobą, gdybym nie skorzystał ze wspaniałej nadarzającej się okazji i postanowiłem nieco przedłużyć pobyt w Mierzęcinie. Zaraz za murami posiadłości mieści się jedna z najlepszych polskich winnic – Winnica Equus. Dzięki uprzejmości właścicieli mogliśmy wziąć udział w kameralnej degustacji win prowadzonej w bardzo profesjonalny sposób. Wina, które mieliśmy okazję kosztować to najwyższa polska półka, a medalowe Passage Cuvee to już klasa światowa. Zaopatrzeni w kartonik winek wróciliśmy do hotelu. Kolacja przygotowana była w rozstawionych nad brzegiem Warty namiotach, ale około godziny 21.30 impreza się przeniosła ponownie do hotelowego balu, gdzie najwytrwalsi bawili się do czwartej rano. Kluczowym punktem była oczywiście licytacja fantów i gadżetów, z której cały dochód (rekordowe ponad 16 tys. pln) zostanie przekazane na rehabilitację naszego klubowego kolegi Adama Jerozolimskiego który uległ wypadkowi z łosiem. Muszę tutaj dodać, że najdroższy wylicytowany gadżet to ufundowana przeze mnie podkowa z napisem Porsche przygotowane specjalnie na to wydarzenie przez kowala z Muzeum Wsi Opolskiej (podkowa poszła za równe dwa tysiące złotych!).

W niedziele, po śniadaniu udaliśmy się małą grupką do domu, zahaczając po drodze o Muzeum Motoryzacji mieszczące się na Zamku Topacz pod Wrocławiem.

Strefa Pasja Porsche na KKN

Najlepsze akcję często są spontaniczne. Dzisiaj, tj. 20 sierpnia 2020 miała miejsce jedna z takich przygód. Na zaproszenie Stowarzyszenia Pasja Porsche zjawiło się kilkanaście samochodów marki Porsche. Były wśród nich takie modele jak: 996.1, 996.2, 996 4S, 996 Turbo, 997.1, kilka 944, 928, 964, kilka 986, a nawet gościnnie najnowszy model 992. Sierpniowy, ciepły wieczór z całą pewnością zachęcił wiele osób do odwiedzenia naszej strefy i podziwiania oraz rozmawiania o naszych samochodach. Przygotowaliśmy przejrzyste informacje o autach zawierające takie dane jak m.in.: model, rok produkcji, generację, moc i pojemność silnika. Każdy z właścicieli napisał również kilka zdań o swoim pojeździe.

Zapraszam serdecznie do obejrzenia krótkiego filmu z wydarzenia oraz subskrypcji mojego kanału na YT.

Zlot PCP Classic Świnoujście.

Tradycyjnie ostatni weekend września należy do Maty z PCP. Jako wiceprezes klubu Porsche Club Poland i wielki pasjonat klasycznych Porsche organizuje on już od kilku lat zloty posiadaczy historycznych już generacji samochodów.

W tym roku gościliśmy na północno-zachodnim krańcu Polski, w Świnoujściu. Ponieważ podróż z Tychów zajęła nam prawie cały dzień, to zmęczeni, ale szczęśliwy dotarliśmy na miejsce naszego zakwaterowania około godziny 21.30. Akurat zdążyliśmy na koniec kolacji 🙂 Dobrze, że część osób była mniej zmęczona i mogliśmy wspólnie porozmawiać jeszcze przez dłuższą chwilę przy buteleczce austriackiego wina.

W sobotę rano, zaraz po śniadaniu, wyruszyliśmy za naszą zachodnią granicę, do Muzeum Historyczno-Techniczne Peenemünde. Jest to jedno z tych miejsce, która zawsze chciałem zobaczyć. To stąd naziści podczas II Wojny Światowej terroryzowali Europę pociskami V1 i V2. Samo muzeum jest dosyć rozległe, ale wyposażenia w audio-przewodniki sprawnie się po nim poruszaliśmy. Po jego zwiedzeniu mam jednak wrażenie, że organizatorzy zbyt mały nacisk położyli na czarny okres tego miejsca. Po lekcji niemieckiej historii udaliśmy się na wspaniały lunch serwowany z grilla w wędzarni ryb na wsi Kamminke. Po wspaniałej uczcie i krótkim odpoczynku czekała na nas kolejna atrakcja – DDR-Muzeum w Dragen. Tu jak za sprawą magicznej różdżki przenieśliśmy się do lat 70/80 XX wieku. Muzeum posiada eksponaty z praktycznie każdej dziedziny życia tamtych lat. Są zabawki, artykuły AGD, RTV, komputery, całe urządzone mieszkania, a także, co najważniejsze na zlotach miłośników motoryzacji: samochody i motocykle. Jest też np. oryginalna stacja benzynowa 🙂 Oj, dobrze, że te czasy już dawno minęły i oby nigdy nie powróciły! Po zwiedzaniu czas na ostatni przystanej po niemieckiej stronie wyspy Uznam – Wasserschloss Mellenthin. Tutaj udaliśmy się na popołudniową kawkę i ciacho. Niesamowite wrażenie na wszystkich zrobiły dziesiątki samochodów marki Porsche na polskich tablicach rejestracyjnych, które nagle opanowały cały parking na wyspie i wokół niej. Następnie, niespiesznie udaliśmy się na parking UM Świnoujście, gdzie czekali fani naszej ukochanej marki. Wieczorem odbył się tradycyjny bankiet, a jednym z zaproszonych gości był Wice Prezydent Miasta.

Na niedzielę zaplanowano szereg atrakcji: przejażdżkę rowerami, zwiedznie fortu, rejs statkiem i przeprawę specjalnym promem tylko dla Porsche. Niestety, musieliśmy zrezygnować z tych wspaniałych atrakcji i po krótkim spacerze po cudownej plaży wyruszyliśmy w podróż powrotną. Mam nadzieję, że w przyszłym roku uda nam się skorzystać z całości atrakcji przygotowanych przez Matę i PCP.

Rozpoczęcie sezonu z 911

Nie ma nic lepszego niż kwietniowe słońce. Chyba, że miłe towarzystwo, piękne okoliczności przyrody, wspaniały butikowy hotel, degustacje wina i 911.

Plan był następujący: w piątek zaczynamy weekend już koło 13:30 i w drogę. Rano okazało się, że 911 właśnie straciła ważność przeglądu. Na szczęcie odnowienie go, to w przypadku tego auto to czysta formalność.

Tym razem wybraliśmy się w grupie znajomych na południowy brzeg Dunaju – do miasteczka Furth bei Göttweig znajdującego się u podnóża majestatycznego klasztoru Benedyktynów. Plan na weekend zakładał degustacje wina w lokalnych winnicach, zwiedzanie miasteczek wzdłuż Dunaju z perspektywy rowerzysty oraz pełen chill-out.

Właściciel hotelu (również posiadacz generacji 996 – tyle, że cabrio) Pan Sonnleitner tuż po przyjeździe zaproponował nam spędzenie wieczoru w lokalnym heurige, gdzie mogliśmy doświadczyć ogromnej życzliwości Austriaków. Następnego dnia po podstawieniu nowych jednośladów zaproponował nam odwiedzenie winnicy pana Christiana Parzera, który akurat w ten weekend zapraszał na degustacje wytwarzanych przez niego win.

Po bardzo udanej degustacji udaliśmy się rowerami wzdłuż brzegu Dunaju odwiedzając takie miejscowości jak Dürnstein, czy Spitz. Mega niespodzianką był drewniany grill serwujący makrele oraz stoisku z chłodnym winem, które idealnie komponowało się z rybami.

Jako, iż rodzina Porsche pochodzi z Austrii i tam do dzisiaj mieszka, marka ta jest bardzo popularna w tym kraju. Osobiście uważam nawet, że jest to państwo w którym najłatwiej spotkać modele z Zuffenhausen. Na potwierdzenie tego podam dwa fakty z tego krótkiego wypadu: nasz hotel to zaledwie kilka pokoi, a na parkingu parkowały 2 Porsche gości. W drodze powrotnej zatrzymaliśmy się na niedzielną kawkę i ciasto w kafejce przy centralnym placyku w miejscowości Langenlois – i tu m.in. odwiedziła nas piękna 993.

Ach. Austria stworzona jest dla samochodów marki Porsche.

Zakończenie sezonu z Pasja Porsche.

Marcin, Paweł i Krzysiek czyli Pasja Porsche zaprosiła 10 listopada tj. dokładnie 100 lat po tym jak Austro-Węgry zrzekły się Galicji na zakończenie sezonu do Krakowa.

Podobnie jak kilka poprzednich spotkań miejscem zbornym była restauracja hotelu Fero. Zanim jednak tam dotarliśmy, Ślązacy umówi się na stacji benzynowej przy autostradzie A4 by razem dojechać na miejsce. Po szybkiej kawce uformowaliśmy kolumnę, która obwodnicą Krakowa i nowym pięknym wjazdem udała się do Muzeum Lotnictwa Polskiego. Dzięki specjalnemu zezwoleniu pozwolono nam zaparkować nasze prosiaczki wśród muzealnych eksponatów. Ach, co to był za widok. Dziesiątki różnych modeli Porsche pośród samolotów. Około godziny 12.00 rozpoczęliśmy zwiedzanie. Przewodnik który nas przez ponad 3 godziny oprowadzał po terenie muzeum posiadał ogromną praktyczną wiedzę na temat lotnictwa i raczył nas wieloma ciekawostkami. Sama wystawa jest już bardzo interesująca, ale dodatkowo osobą świetnego przewodnika spotęgowała wrażenia. Na zakończenie spotkania czekała dla każdej załogi miła niespodzianka. Simprez z samochodu Tsubasy wręczał każdemu koszyczek przepysznych i soczystych truskawek.

Korzystając z faktu, iż całą rodziną jesteśmy w Krakowie postanowiliśmy jeszcze odwiedzić rynek i zjeść tam obiad. Ponieważ była to wigilia setnej rocznicy odzyskania przez Polskę niepodległości to mogliśmy wziąć udział w kilku związanych z tym wydarzeniach.

A wracając do truskawek. To zaraz po powrocie do domu moja żona przygotowała pyszne ciasto z galaretką, a resztę truskawek spożyliśmy razem z winem musującym. Wielkie dzięki Pasja Porsche za wspaniałą imprezę.