VII Zlot Porsche Forum Classic Szczyrk

W dniach 31.08 – 01.09 byłem z całą rodziną na wyjątkowym zlocie miłośników klasycznych Porsche. Dlaczego wyjątkowy? Ano z kilku powodów. Po pierwsze był to pierwszy zlot na którym byliśmy całą rodziną, tzn. z żoną, córka i synem. Mateusz był pierwszy raz na takiej imprezie. Po drugie, był to nasz pierwszy zlot organizowany na naszym terenie. Koledzy Berni i Malar postanowili go zorganizować w Szczyrku w hotelu Klimczok.

Pierwszego dnia, w piątek, rozpoczęliśmy od szybkiej kolacji biesiadnej. By zaraz po niej udać się na relaks po odbytej podróży do strefy basenowej i SPA. Najfajniejszą atrakcją była „dzika rzeka” wypływająca na zewnątrz – cudowny widok na zachodzące słońce i pojawiające się gwiazdy. Ale ten wieczór dopiero miał się rozpocząć! Około godziny 9.11 wieczorem udaliśmy się do „pieczary” gdzie imprezę prowadził jednoosobowy Pan-Orkiestra, który w trakcie wieczoru przeprowadził nas przez całą historię muzyki. Rozpoczynając od „tam-tamów”, a kończąc na muzyce współczesnej. Była fajna zabawa.

Drugiego dnia, tradycyjnie po śniadaniu wyruszyliśmy w kolumnie spod hotelu o godzinie 9.11. Naszym pierwszym przystankiem było zwiedzanie działającej elektrowni szczytowo-pompowej Porąbka-Żar. Po obejrzeniu filmu o historii tego obiektu udaliśmy się blisko kilometrowym tunelem w samo serce siłowni. Będąc centralnie pod szczytem góry Żar mogliśmy się przekonać jak zbudowana jest elektrownia, a oprowadzający nas przewodnik (pracownik etatowy zakładu) z ogromną pasją przekazał nam wiele ciekawostek. Następnie udaliśmy się specjalnie dla nas otwartą drogą na szczyt góry Żar, gdzie podziwialiśmy wspaniałe starty i loty licznych paralotniarzy. Po krótkiej przerwie był czas na tradycyjne, pamiątkowe zdjęcia z przepiękną panoramą Beskidów w tle. Zaliczając tzw. Małą Pętlę Beskidzką odwiedziliśmy jeszcze drogi wokół Kocierzy, Żywca, Węgierskiej Górki, Milówki (tu czekała na nas niespodzianka od firmy Max Elektro), Zwardonia, Koniakowa, Wisły i Przełęczy Salmopolskiej. Kolumna była cały czas wzorowo prowadzona i eskortowana przez organizatorów oraz dwa samochody wspomagające. Po przyjeździe do hotelu był czas na wspólny obiad i odpoczynek po dniu pełnym wrażeń. Musieliśmy naładować akumulatory na wieczór – a ten zapowiadał się iście szampańsko. Nic tak dobrze człowieka nie relaksuje jak partyjka gry w kręgle. A godz. 20.00 rozpoczęła się uroczysta kolacja zasiadana. Na początku były tradycyjne (acz krótkie) przemówienia organizatorów oraz założycieli Forum. Kolega Barry na tę okazję przygotował laurki dla najpiękniejszych samochodów zlotu. DJ przejął parkiet około 21.00, a impreza trwała do białego rana.

W niedzielę rano, po śniadaniu które trwało trochę dłużej niż zakładano, udaliśmy się spacerem na krótki 😉 spacer do dolnej stacji kolejki linowej na Skrzyczne. Pogoda dopisywała przez cały weekend, także mogliśmy napawać się piękną panoramą gór z tarasu widokowego. Wiele osób skorzystało z oferty gastronomicznej na szczycie góry i ugasiło pragnienie zimnymi napojami. Po powrocie do hotelu (ponad 35 letnimi Mercedesem 190) postanowiliśmy skorzystać jeszcze z restauracji i po wspaniałym obiedzie udaliśmy się do domu. Ech co to był za zlot! Zapraszam do zapoznania się z kilkoma zdjęciami z tej imprezy.

VI Zlot Porsche Forum Classic Nysa

Nie mogliśmy się już doczekać początku sezonu z Porsche Forum Classic. Tym razem nie musieliśmy jechać na koniec Polski, ale już po półtorej godziny podróży byliśmy na miejscu – w Nysie. VI zlot PFC tym razem odbywał się na Śląsku Opolskim.

Zostaliśmy zakwaterowani w Dworze Biskupim, chyba jako pierwsi goście, gdyż wszystko dosłownie pachniało jeszcze nowością. Ponieważ pogoda bardzo dopisywała to po rozpakowaniu pierwsze kroki skierowaliśmy do lokalnej restauracji by uzupełnić brakujące płyny. Podczas, gdy inni uczestnicy zjeżdżali się z całej Polski my prowadziliśmy już ożywione dyskusji z forumowiczami 😉 W tym czasie a nasza córka szalała z koleżanką z Warszawy – Hanią – na którą bardzo czekała by się znowu spotkać. Wieczorem odbyła się tradycyjnie kolacja i szybki powrót do pokoi – tak by rano wypoczętymi ruszyć w trasę.

W sobotę, tradycyjnie zaraz po śniadaniu, o godz. 9.11 wyruszyliśmy w trasę. Nasz pierwszy przystanek to zwiedzanie Zamku w Niemodlinie, który wielu osobom może się kojarzyć z filmem Jasminum. Profesjonalny przewodnik bardzo ciekawie przybliżył nam historię tego miejsca. Na mnie duże wrażenie zrobiła sala z kopią bursztynowej komnaty oraz podziemia, gdzie jest m.in. wystawa ikon. Po zwiedzenie zamku udaliśmy się w prawie 55 kilometrową trasą do Mosznej. Każdy kto kiedykolwiek oglądał firm Disney pamięta czołówkę z zamkiem który zaczarowuje Dzwoneczek – pierwowzorem był Neuschwanstein – ale bliźniaczy stoi no Opolszczyźnie. Zamek w Mosznej posiada 99 wież i wieżyczek, 365 pomieszczeń wg fantazji Franza-Huberta śląskiej rodziny Thiele-Winckler oraz … kościotrupa w jednej z wież. Nasze świnki pięknie prezentowały się zamkowym parkingu. Po posileniu się kawką i lodami udaliśmy się na zwiedzanie zamku. Na koniec jeden z młodych uczestników zlotu dał koncert fortepianowy – ale czad! Po tak intensywnych wrażeniach kulturalnych udaliśmy się na śląski obiad do Zielonej Zatoki. Była rolada, kluski śląskie i modro kapusta. Pogoda ciągle dopisywała więc w zwartej kolumnie pojechaliśmy na popołudniową kawkę nad jezioro Nyskie do Ośrodka Wczasowego Rybak. Część osób odwiedziła jeszcze pobliski kościółek, a reszta udała się z powrotem do bazy. A wieczorem… tradycyjny dacing. Ojciec Dyrektor wraz z zespołem dali czadu. Oj zabawa była przednia – my skończyliśmy po 1:30 w nocy. Sobota była baaarrrdddzzzooo intensywna.

Pogoda w niedzielę nie była już taka idealna, a nawet powiedziałby, że była dynamiczna. Po śniadaniu „kolejką” w towarzystwie przewodniczki, która opowiadała historię Nysy pojechaliśmy nad pobliskie jezioro. Tu po zaokrętowaniu udaliśmy się na 45 minutowy „specer” po jeziorze. Pogoda ciągle płatała nam figle i musieliśmy zawrócić do brzegu. Po powrocie do bazy był jeszcze czas na lunch i pożegnanie się z uczestnikami zlotu.

Wielkie podziękowania dla organizatorów Piotra „Pieti” Adamusa i Ojca Dyrektora 🙂

Krakowskie Klasyki Nocą pod Tauron Arena

Jak w każdy czwartek miłośnicy klasyków zbierają się na KKN – Krakowskich Klasykach Nocą. Dzięki inicjatywie chłopaków z Pasja Porsche tym razem zjawiła się godna reprezentacja samochodów z Zuffenhausen. Zaprezentowaliśmy kultowe 911 w kilku generacjach, były też transaxle z silnikami umieszczonymi z przodu oraz różne generacje Boxstera. Mega fajnie jest spotkać się w gronie miłośników klasycznej motoryzacji. Można nie tylko podziwiać wiele interesujących samochód, ale przede wszystkich poznać ich właścicieli.

Rozpoczęcie sezonu z 911

Nie ma nic lepszego niż kwietniowe słońce. Chyba, że miłe towarzystwo, piękne okoliczności przyrody, wspaniały butikowy hotel, degustacje wina i 911.

Plan był następujący: w piątek zaczynamy weekend już koło 13:30 i w drogę. Rano okazało się, że 911 właśnie straciła ważność przeglądu. Na szczęcie odnowienie go, to w przypadku tego auto to czysta formalność.

Tym razem wybraliśmy się w grupie znajomych na południowy brzeg Dunaju – do miasteczka Furth bei Göttweig znajdującego się u podnóża majestatycznego klasztoru Benedyktynów. Plan na weekend zakładał degustacje wina w lokalnych winnicach, zwiedzanie miasteczek wzdłuż Dunaju z perspektywy rowerzysty oraz pełen chill-out.

Właściciel hotelu (również posiadacz generacji 996 – tyle, że cabrio) Pan Sonnleitner tuż po przyjeździe zaproponował nam spędzenie wieczoru w lokalnym heurige, gdzie mogliśmy doświadczyć ogromnej życzliwości Austriaków. Następnego dnia po podstawieniu nowych jednośladów zaproponował nam odwiedzenie winnicy pana Christiana Parzera, który akurat w ten weekend zapraszał na degustacje wytwarzanych przez niego win.

Po bardzo udanej degustacji udaliśmy się rowerami wzdłuż brzegu Dunaju odwiedzając takie miejscowości jak Dürnstein, czy Spitz. Mega niespodzianką był drewniany grill serwujący makrele oraz stoisku z chłodnym winem, które idealnie komponowało się z rybami.

Jako, iż rodzina Porsche pochodzi z Austrii i tam do dzisiaj mieszka, marka ta jest bardzo popularna w tym kraju. Osobiście uważam nawet, że jest to państwo w którym najłatwiej spotkać modele z Zuffenhausen. Na potwierdzenie tego podam dwa fakty z tego krótkiego wypadu: nasz hotel to zaledwie kilka pokoi, a na parkingu parkowały 2 Porsche gości. W drodze powrotnej zatrzymaliśmy się na niedzielną kawkę i ciasto w kafejce przy centralnym placyku w miejscowości Langenlois – i tu m.in. odwiedziła nas piękna 993.

Ach. Austria stworzona jest dla samochodów marki Porsche.

Zakończenie sezonu z Pasja Porsche.

Marcin, Paweł i Krzysiek czyli Pasja Porsche zaprosiła 10 listopada tj. dokładnie 100 lat po tym jak Austro-Węgry zrzekły się Galicji na zakończenie sezonu do Krakowa.

Podobnie jak kilka poprzednich spotkań miejscem zbornym była restauracja hotelu Fero. Zanim jednak tam dotarliśmy, Ślązacy umówi się na stacji benzynowej przy autostradzie A4 by razem dojechać na miejsce. Po szybkiej kawce uformowaliśmy kolumnę, która obwodnicą Krakowa i nowym pięknym wjazdem udała się do Muzeum Lotnictwa Polskiego. Dzięki specjalnemu zezwoleniu pozwolono nam zaparkować nasze prosiaczki wśród muzealnych eksponatów. Ach, co to był za widok. Dziesiątki różnych modeli Porsche pośród samolotów. Około godziny 12.00 rozpoczęliśmy zwiedzanie. Przewodnik który nas przez ponad 3 godziny oprowadzał po terenie muzeum posiadał ogromną praktyczną wiedzę na temat lotnictwa i raczył nas wieloma ciekawostkami. Sama wystawa jest już bardzo interesująca, ale dodatkowo osobą świetnego przewodnika spotęgowała wrażenia. Na zakończenie spotkania czekała dla każdej załogi miła niespodzianka. Simprez z samochodu Tsubasy wręczał każdemu koszyczek przepysznych i soczystych truskawek.

Korzystając z faktu, iż całą rodziną jesteśmy w Krakowie postanowiliśmy jeszcze odwiedzić rynek i zjeść tam obiad. Ponieważ była to wigilia setnej rocznicy odzyskania przez Polskę niepodległości to mogliśmy wziąć udział w kilku związanych z tym wydarzeniach.

A wracając do truskawek. To zaraz po powrocie do domu moja żona przygotowała pyszne ciasto z galaretką, a resztę truskawek spożyliśmy razem z winem musującym. Wielkie dzięki Pasja Porsche za wspaniałą imprezę.

Roadster spotyka 911

Nie ma to jak spontaniczne spotkania. Korzystając z pięknej pogody postanowiłem umówić się z moim wrocławskim przyjacielem na biznesowe śniadanie w Katowicach. Ustaliliśmy, że przyjeżdżamy naszymi „oczkami w głowie”. Ja byłem 911, a Piotr swoim najnowszym nabytkiem – Mazdą MX-5 II o przepięknym zestawieniu kolorystycznym. Brązowa tapicerka srebrnego roadstera pięknie korespondowała z opadającymi jesiennymi liśćmi i surowymi elewacjami familoków Nikiszowca. Po śniadaniu w dawnej fabryce porcelany udaliśmy się na krótką przejażdżkę zamieniając się samochodami. Z punktu widzenia kierowcy Porsche, Mazda MX-5 to bardzo fajny samochodzik. Daje poczucie bliskości z drogą i pozwala ją bardzo dokładnie czuć – chociaż, jak dla mnie brakuje jej nieco mocy. Przyzna się szczerze, że jak byłem na etapie kupna mojego cabrio to wahałem się właśnie pomiędzy Boxsterem a Miatą.

V Zlot Porsche Forum Classic Modlin

Namówieni przez Monikę i Damosa na naszym pierwszym zlocie Porsche w Masłowie postanowiliśmy pójść za ciosem i ostatni weekend września spędziliśmy w fantastycznym towarzystwie forumowiczów Classic911.pl.

Nasz pierwszy zlotu forumowy miał miejsce na Mazowszu. Bazą wypadową był hotel nieopodal Twierdzy Modlin. Roco i jego żona – organizatorzy – przygotowali moc atrakcji. Po przybyciu na miejsce w piątek wieczór była tradycyjna kolacja zapoznawcza. Większość atrakcji była przygotowana na kolejne dni.

W sobotę rano, o 9.11 wyruszyliśmy do „Akademi Pana Kleksa” – pięknego pałacu Radziwiłłów w Nieborowie. Tu ustawiliśmy nasze samochody wg kryterium sposobu chłodzenia silnika: po jednej stronie wiatraki, a po drugiej „kanalizy”. Następnie udaliśmy się z przewodnikiem na zwiedzanie muzeum i indywidualnie pięknego parku. Na zakończenie wizyty każda załoga miała wykonywane pamiątkowe zdjęcia przez profesjonalnego fotografa. Z pałacu udaliśmy się do pobliskiego Muzeum pojazdów zabytkowych, gdzie mogliśmy podziwiać wspaniałą kolekcję samochód, motocykli oraz różnego rodzaju sprzętów z czasów PRL. Była to bardzo interesująca lekcja, zwłaszcza dla najmłodszych uczestników zlotu. Czas na lunch przygotowany w Oberży pod Złotym Prosiakiem 🙂 Po smacznym posiłku czas na kulturę! Zwartą kolumną przejechaliśmy do Żelazowej Woli – miejsca w którym urodził się i wychowywał najsławniejszy polski kompozytor Fryderyk Chopin. Po zaparkowaniu samochód na bezpiecznym parkingu udaliśmy się na koncert fortepianowy. Artysta muzyk wykonywał utwory sławnego polskiego kompozytora. Wszyscy słuchali w ciszy i skupieniu. Ach co to była za cudowna atmosfera. Po koncercie, korzystając z pięknego wrześniowego słońca, udaliśmy się na spacer po otaczającym dworek parku. W pełni zrelaksowani wróciliśmy do naszej bazy na wieczorno-nocne atrakcje.

Niedziela również obfitowała w moc atrakcji. Zaraz po śniadaniu udaliśmy się na zwiedzanie pobliskiej Reduty Napoleona. Po eksploracji pomieszczeń i terenu dawnego garnizonu udaliśmy się do celu naszej niedzielnej wędrówki – Twierdzy Modlin. Budowla robi ogromne wrażenie, jej rozmach przytłacza każdego zwiedzającego. Po zwiedzeniu muzealnych ekspozycji udaliśmy się na dach – skąd można podziwiać wspaniałą panoramę i rozkoszować się widokiem łączących się rzek Narwi i Wisły. Po dosyć wyczerpującym spacerze wróciliśmy do naszego hotelu, gdzie po zjedzeniu smacznego posiłku udaliśmy się w podróż powrotną. Nasz pierwszy zlot z PFC uważamy za BARDZO udany! Panowała na nim serdeczna, wręcz rodzinna atmosfera, a organizacja była wręcz perfekcyjna. Brawa!

Zlot PCP Classic Świętokrzyskie

W końcu! Udało się dojechać na nasz pierwszy zlot klasycznych Porsche organizowany przez Matę z Porsche Club Polska. Weekend zapowiada się bardzo intensywnie, a nasza „nowa” 911 w końcu będzie mogła nas zabrać na fajną imprezę.

W piątek wieczorem 31 sierpnia dojechaliśmy na nasze miejsce noclegowe i bazę wypadową w miejscowości Masłów niedaleko Kielc. Jako totalni świeżacy nie bardzo wiedzieliśmy jak takie imprezy wyglądają, ale daliśmy radę. W piątek przewidziana była kolacja i spotkania w podgrupach. Szkoda tylko, że nikt nie zadbał o „wprowadzenie” nowych – ale widocznie tak już jest, że wszyscy się znają i nie jest to potrzebne wg organizatorów.

Sobota wg planu była pełna atrakcji. Zaraz po dosyć wczesnym śniadaniu udaliśmy się na rynek w Chęcinach gdzie przygotowane było dla naszych samochodów, a my udaliśmy się na zwiedzanie ruin zamku królewskiego. Wielokrotnie przejeżdżając w pobliżu chciałem go zwiedzić, ale było mi dane dopiero na zlocie PCP. Po zwiedzeniu zamku oraz obejrzeniu historycznego przedstawienia udało nam się jeszcze wypić szybką kawę i zjeść lody na miejscu. Następnie udaliśmy się do Muzeum Hutnictwa i Przemysłu Maszynowego w Chlewiskach. Zanim rozpoczęliśmy zwiedzanie huty z przewodnikiem mieliśmy chwilę czasu którą poświęciliśmy na oglądanie kolekcji samochodów przewiezionych tutaj z likwidowanego Muzeum Techniki. Był StratoPolonez, były inne różne ciekawe wynalazki, dla mnie najbardziej szalony było Daewoo trzy osiowe 🙂 Po zwiedzaniu czekała na nas niespodzianka – lunch przygotowany przez tutejsze Koło Gospodyń Wiejskich. Było pysznie! Po takim wspaniałym posiłku każdy marzył o relaksie, ale jeszcze nie zasłużyliśmy na niego 🙂 Czas na jazdę po itinerze. W odstępach 60 sekundowych wyposażeni jedynie w kartkę papieru z rozpiską trasy wyruszaliśmy przed siebie. Po drodze mieliśmy szereg zadań do wykonania, musieliśmy zapamiętać wiele elementów z naszej drogi, a przede wszystkim się nie zgubić 🙂 Pod drodze zaliczyliśmy takie miejsca jak m.in. Stąporków, Niekłań, Odrowąż, Samsonów, Zagnańsk (Dąb Bartek). Celem naszego „rajdu” był Świętokrzyski Park Narodowy i Sanktuarium Świętego Krzyża w Bielinach. Duże wrażenie zrobiły na mnie gołoborza. Uff! Cały dzień minął bardzo szybko. Po powrocie do bazy wypadowej wieczorem czekał na nas „bankiet”. Korzystając z ciepłego wieczoru impreza odbyła się w plenerze. Był konkurs z pytaniami na które odpowiedzi powinniśmy znać po rajdzie po itinerze – powiem szczerze nie było to łatwe.

W niedziele, po nieco późniejszym śniadaniu opuściliśmy naszą bazę i udaliśmy się Krzemionek Opatowskich. Trasa turystyczna w Krzemionkach liczy ok. 1,5 km długości i prezentuje oryginalne wyrobiska neolitycznych kopalń, hałdy górnicze oraz zagłębienia poszybowe składające się na wyjątkowy krajobraz przemysłowy sprzed 5000 lat. Najciekawszą częścią trasy jest jej fragment poprowadzony pod ziemią. Bardzo miłą niespodzianką było to, iż sporo pasjonatów youngtimerów przyjechało podziwiać nasze świnki na parkingu muzeum. Część z nich towarzyszyła nam również na drodze dojazdowej. Były też lokalne media, gdzie nawet udzieliłem krótkiego wywiadu 🙂 Oczywiście Mata, jako organizator imprezy dokładnie przybliżył ideę zlotów klasycznych Porsche i klubu PCP. Na zakończenie imprezy czekało pożegnalne ciasto i prowiant na drogę. Inaugurację zlotów Porsche uważam za bardzo udaną.

911 już jest!

Prawie każdy Porschemaniak dzieli samochody tej marki na 911 i całą resztę. Powiem szczerze, że dopóki nie usiadłem za kierownicą „nine eleven” zupełnie nie rozumiałem tego.

Dzisiaj, 23 maja 2018r. stałem się posiadaczem (mam nadzieję, że szczęśliwym) mojej 911. Samochód pochodzi z pierwszego miesiąca produkcji (wrzesień 1997r.) pierwszej w historii 911 chłodzonej cieczą – 996 Na budziku przebieg 210581 km wygląda autentycznie – biorąc pod uwagę szwajcarską książkę serwisową i wpisy w CEPIK.

Auto pochodzi oryginalnie ze Szwajcarii. Zostało tam zarejestrowane w listopadzie 1997r. Wyposażone jest w takie cymesy jak m.in. zestaw audio z radiem kasetowym, zmieniarką CD oraz CYFROWYM PROCESOREM DŹWIĘKU DSP! Pierwszy wypust 996 posiada klasyczne pomarańczowe kierunkowskazy oraz spryskiwacze tradycyjnych reflektorów. Również tempomat analogowy daje jedyne w swoim rodzaju odczucia z jego korzystania.

Poprzedni właściciel był dużym estetą. Większość zainwestowanych przez niego pieniędzy w samochód poszła na pełne odnowienie tapicerki w renomowanej firmie MSLab w Bielsku-Białej.

Po przyjeździe do domu udałem się od razu do Wydziały Komunikacji UM Tychy, gdzie czekały na nas piękne tablice rejestracyjne. Cyfra 6 symbolizuje generację 996. Świetnie, że pracownicy tyskiego magistratu po raz kolejny postarali się o fajne blachy dla mojej świnki. Oj cudownie będzie się prezentować na zlotach.