Klasyczne mazury

Wolfsschanze (Wilczy Szaniec) i wydarzenia które rozegrały się tam 20 lipca 1944r mogły raz na zawsze odmienić losy nie tylko II wojny światowej, ale również powojennego układu sił w Europie i na świecie. Jednym z moich marzeń od lat było zwiedzenie tego miejsca. Dzięki Porsche Club Poland udało się to zrealizować w rześki weekend majowy, ale po kolei.

Poranna kawa na stacji benzynowej gdzieś na S16 w okolicach Olsztyna z miłośnikami Porsche – tak rozpoczęła się nieoficjalna cześć Zlotu PCP Classics. Stąd wyruszyliśmy w kilkanaście jakże różnych przedstawicieli marki z Zuffenhausen w kierunku krainy Wielkich Jezior Mazurskim. Tak jak wspomniałem na wstępnie – nasz pierwszy przystanek to kompleks „Wilczy Szaniec” który stanowił w latach 1941 – 1944 Główną Kwaterę Adolfa Hitlera. Liczący blisko 200 schronów, budynków i baraków obiekt stanowił dla przywódcy III Rzeszy dom przez ponad 800 dni. Co ciekawe, obiekt nigdy nie dostał się w ręce nieprzyjaciela i został błyskawicznie zniszczony przez Nazistów krótko po ostatniej wizycie Fuhrera w listopadzie 1944r. Zwiedzanie zajęło nam dobre kilka godzin, a punktem kulminacyjnym była wystawa pokazująca działania Niemców na okupowanych terenach, a przede wszystkim informacji i inscenizacja związana z najsłynniejszym, nieudanym zamachem na Adolfa Hitlera (historycy twierdzą, że wyszedł on obronną ręką sponad 40 prób jego neutralizacji!).

Po „żołnierskim” lunchu udaliśmy się malowniczymi drogami w kierunku bazy zlotu – Portu Nowy Sztynort. Zanim tam jednak dotarliśmy mieliśmy okazję zwiedzić kilka budowli hydrologicznych z niedokończonego niestety nigdy Kanału Mazurskiego. Byliśmy m.in. na śluzie Leśniewo Górne, która to cechowała się największym spadem w całym systemie. 

Po dotarciu do naszej bazy mieliśmy jeszcze spotkanie z przewodnikiem, który opowiedział nam historię miejscowego pałacu rodu von Lehndorff. Losy rodziny bardzo się skomplikowały (delikatnie to ujmując) po nieudanym zamachu na Hitlera, gdyż hrabia Heinrich Ahasverus von Lehndorff-Steinort był w niego zaangażowany. Jego córka – Veruschka von Lehndorff – została pierwszą niemiecką supermodelką w latach 60-tych ubiegłego stulecie. Kilka dni wcześniej zostało również otwarte multimedialne muzeum żeglarstwa w pięknie odrestaurowanym memuaku, co stanowiło dopełnienie wizyty.

Załogi miały czas na zakwaterowanie się i krótką regenerację sił przed tradycyjną już kolacją grillową pod namiotami. Do wyboru były pokoje w wygodnym pensjonacie, w domkach na wodzie, czy wesołych łódkach zacumowanych w przystani. My wybraliśmy domki.

Mazurskie powietrze zbudziło mnie w sobotę dosyć wcześnie i miałem czas na poranną lekturę i delektowanie się kawą na tarasie domku. Po smacznym śniadaniu, nasza kawalkada 50 klasycznych Porsche ruszyła w kierunku Giżycka, gdzie mieliśmy zwiedzać Fort Boyen – jedną z największych w ówczesnej Europie twierdz. Zostaliśmy podzieleni na dwie grupy. Ja akurat miałem przyjemność zwiedzać fort w towarzystwie bardzo dobrego pana przewodnika, który wykazał się nie tylko ogromną wiedzą, ale również dużym poczuciem humoru. Po zwiedzaniu czekała na nas niespodzianka. Uczestnicy zlotu organizowanego przez forum 924.pl postanowili się z nami spotkać na dziedzińcu twierdzy. 

Ponieważ pora obiadowa zbliżała się wielkimi krokami w mniejszych grupkach udaliśmy się w kierunku rybaczówki w Bogaczewie nad jeziorem Bocznym. Przygotowany dla nas posiłek to była czysta poezja! Świeże ryby z grilla to jest to co lubię najbardziej. Po odpoczynku udaliśmy się lokalnymi drogami (były oczywiście tradycyjnie szutrowe odcinki) do Mamerek, gdzie mieściła się Kwatera Główna Niemieckich Wojsk Lądowych (OKH), która to w popłochu została opuszczona przez wojska Wehrmachtu w styczniu 1945r. W skład obiektu prócz 30 bardzo dobrze zachowanych bunkrów wchodzą również: muzeum II wojny światowej, rekonstrukcja bursztynowej komnaty, u-boot i wunderwafe oraz wieża widokowa. Zwiedzanie całości (w tym podziemnego tunelu) zajęło nam ponad dwie godziny. Po 18.00 wyruszyliśmy do naszej „kwatery” by przygotować się na wieczorne atrakcje. A te w tym roku były wyjątkowe za sprawą licytacji pięknego 924 w stylizacji „le Mans” należącego do naszego klubowego kolegi Adama Jerozolimskiego z Olsztyna. Adam kilka lat temu uległ ciężkiemu wypadkowi samochodowemu z łosiem. Pomimo tego, że lekarze nie dawali mu wielkich szans na przeżycie, dzięki jego ogromnemu uporowi i zaangażowaniu wielu osób w zbiórkę pieniędzy na rehabilitację, stan zdrowia uległ znacznej poprawie. Niestety do końca życia będzie on wymagać specjalistycznej opieki i postanowił on wystawić swój ukochany samochód na licytację, by ktoś inny mógł się nim cieszyć. Niezmordowany „Mata” wiceprezes PCP prowadził przez ponad 2 godziny licytację różnych przedmiotów związanych z Porsche na rzecz zbiórki dla Adama. Co ciekawe, samochód wylicytowała para z … Olsztyna będąca przypadkowo w tym czasie w Sztynorcie!

Niedziela to czas powrotu, ale po śniadaniu czekała na nas ostatnia atrakcja zlotu – wspólny rejs statkiem po jeziorach: Sztynort, Dargin i Kisajno. W trakcie powrotu do domu odwiedziliśmy jeszcze malowniczy kościółek w Okartowie nad jeziorem Śniardwy.

Do domu wróciłem około 22.00 robiąc w ten weekend ponad 1500km moim klasycznym Boxsterem 🙂

PS. Widok zorzy polarnej na Mazurach – lepiej tego nie można sobie było wyobrazić.

Mikołajkowe spotkanie PCP w Krakowie

Wychodząc z inicjatywą Porsche Centrum Kraków Auto Premium Kus zaprosiło członków Porsche Club Polska na przedświąteczne wspólne śniadanie do swojego salonu samochodowego. Jako iż do 6 grudnia było zaledwie 3 dni to przygotowano również niespodzianki dla nas.

Główną oczywiście była opowieść o najnowszych limitowanych wersjach 911, a mianowicie: 911 GT3RS i specjalnej wersji 911 Dakar. Wykład przygotował i prowadził Janusz Dudek – szef instruktorów Porsche Experience. Następnie przedstawiłem dokonania klubowe w tym roku i bogate plany na rok 2023. Miłym gestem od salonu był również przygotowany specjalny 20% rabat na zakupu w firmowym sklepiku – a było co kupować 🙂

Wielkie podziękowania dla Moniki Matusiak z Porsche Centrum Kraków za współpracę.

Cedynia. Jesienny zlot Porsche Club Poland

Ostatni weekend września to już tradycyjnie spotkanie klasyków zrzeszonych w jedynym oficjalnym Porsche Club Poland.

Na zlot oficjalnie rozpoczynający się w sobotę rano wyruszyliśmy w kilka samochód już w piątek po południu. Naszym celem było spędzenie wspólnego miłego wieczoru w Winnicy Mozów nieopodal Sulechowa. Przygotowana specjalnie dla nas degustacja win rozpoczęła się punktualnie o godzinie 19.00, a przedłużyliśmy ją znacznie organizując szybko grilla. Wina były znakomite, ja nawet testowałem te czerwone, które nie dla mnie wskazane (mam na nie alergię).

W sobotę rano, po wczesnym śniadaniu udaliśmy się do Kostrzyna nad Odrą, gdzie na godzinę 12.00 zaplanowano wspólne zwiedzanie twierdzy. Półtorej godziny później, zwartym szykiem przekroczyliśmy granicę z Niemcami i udaliśmy się do jednego z najpilniej strzeżonego bunkra atomowego Hernekop. Ten znajdujący się na terenie byłej NRD skrywał m.in. cud ówczesnej techniki – komputer wyposażony w potężny procesor taktowany zegarem 12 Mhz, 4 MB pamięci ram, dyski magnetyczny i modem 2.400 Bit/s. Sprzęt ten rzekomo miał być wykorzystywany do obliczeń wynagrodzeń, ale w rzeczywistości raczej służył wojsku i służbie wywiadowczej. Zwiedzanie w towarzystwie niemieckich przewodników zajęło nam prawie trzy godziny! Następnie lokalnymi drogami udaliśmy się do Cedyni – jednej z najdalej na zachód położonych miejscowości w Polsce – to była nasza baza noclegowa. Z racji bardzo dużej liczby uczestników rajdu zostaliśmy zakwaterowani w kilku lokalizacjach – my w klimatycznym Klasztorze Cedynia. Wieczorna wspólna wieczerza trwała do późnych godzin nocnych – każdy chciał porozmawiać, przecież z wieloma osobami nie widzieliśmy się od dłuższego czasu. W nocy – tradycyjnie już po północy – było wspólne „kopanie w oponki” i rozkoszowanie się dźwiękiem odpalanych najstarszych bokserów zlotu.

Niedziela rano wczesne śniadanie i przed 10.00 byliśmy z powrotem w Niemczech. Przejechaliśmy malowniczymi lokalnymi drogami przez Crussow, Angermunde, Oderberg by w końcu dotrzeć do celu naszej podróży – podnośni statków Niederfinow – będącej elementem liczącej 135km wodnej trasy Berlin-Szczecin (Elba-Odra) otwartej przez Cesarza Wilhelma II w 1914r. To dzieło inżynierskiego geniuszu zrobiło na nas ogromne wrażenie. Niesamowite z jaką gracją statki wycieczkowe pokonują różnicę 36 metrów wysokości korzystając z „windy”. Obserwowanie tego procesu było bardzo interesujące.

Następnie wróciliśmy do Polski robiąc trasę turystyczną m.in. przez Chojnę, Witnicę i przejazd leśnymi duktami w okolicy Morynia. Kierując się przez las wzdłuż rzeki Słubia udało nam się w końcu dostać do cywilizacji w Starych Łysogórkach. Po krótkim postoju na Cmentarzu Wojennym 1 Armii Wojska Polskiego udaliśmy się już całą grupą w okolice Europabrücke Neurüdnitz-Siekierki otwartego zaledwie trzy miesiące wcześniej. Most ma 860 metrów długości. 330 metrów każdy prowadzi po stronie niemieckiej i polskiej nad Odrą i 200 metrów nad wyspą w granicznej rzece. Po relaksującym spacerze skoczyliśmy jeszcze zrobić pamiątkowe zdjęcia w najdalej na zachód położonym punkcie w Polsce. Stamtąd udaliśmy się w podróż powrotną i już o 23.20 byliśmy w domu 🙂

Kolejny udany zlot za nami. 869 mil przybyło na liczniu 993. Miało przybyć na liczniku 944, ale z powodu awarii w układzie chłodzenia (wskaźnik temperatury) wiatrak godnie zastąpił „kanalizę”.

Wystawa w Krakowie

Miałem okazję wziąć po raz kolejny w ciekawej inicjatywie stowarzyszenia Pasja Porsche.

W sobotę 17 września zorganizowali oni wystawę różnych modeli Porsche na dziedzińcu starej zajezdni tramwajowej mieszczącej dzisiaj Muzeum Techniki i Inżynierii. Zjawiło się kilkanaście modeli, które zostały ustawione tematycznie. Po prawej stronie przedstawiciele transaxli, po lewej różne generacje 911, a centralnie przed bramami zajezdni modele Porsche z silnikami umiejscowionymi … centralnie 🙂

W halach zajezdni została zorganizowana wystawa różnych gadżetów związanych z Porsche, a także strefa dla najmłodszych. Były gry, zabawy i wspólne malowanie.

To była bardzo miło spędzona niedziela w Krakowie.

X zlot Porsche Classic Forum

Ostatni weekend sierpnia to tradycyjne spotkanie forumowiczów zrzeszonych wokół PCF.

Podobnie jak w latach ubiegłych imprezę zorganizowali Ela i Berni w Szczyrku. Jako „biforek” zaprosiłem kilka załóg do Tychów na zwiedzanie Muzeum Tyskich Browarów Książęcych. Pani przewodnik przybliżyła nam nie tylko historię tyskiego piwowarstwa, ale również mieliśmy okazję zwiedzić część zakładu produkcyjnego, a na końcu spróbować świeżych wyrobów.

Zlot tradycyjnie rozpoczął się od piątkowej wspólnej kolacji i nocnych rozmów. W sobotę rano ruszyliśmy na trasę po Beskidach. Na początek udaliśmy się krętymi dróżkami do „Złotego Gronia” gdzie czekała na nas kawa i ciasto. Z restauracyjnego tarasu położonego na wysokości 710 m.n.p.m. rozpościera się wspaniały widok na Koniaków, Istebnę i południowe pasmo Beskidów. Po tak mile rozpoczętym poranku udaliśmy się kolumną liczącą kilkadziesiąt samochodów przez Milówkę, Żywiec do Tresnej nad Jeziorem Żywieckim gdzie zostaliśmy zaokrętowani i kolejną godzinę spędziliśmy na wodzie. Po powrocie do hotelu mieliśmy czas wolny, który każdy wykorzystał wedle uznania. Jedni korzystali z atrakcji hotelowego SPA, inny nabierali sił przed wieczornym bankietem, a jeszcze inni przygotowywali się do niego w hotelowej restauracji 🙂 Sobotni wieczór to tradycyjna impreza z DJ-em 🙂 trwająca do białego rana. Dobrze, że w niedzielę można było liczyć na późne wymeldowanie z hotelu.

W drodze powrotnej odwiedziliśmy jeszcze zabytkowy Pałacyk w Promnicach – niestety jest on ciągle w remoncie i ze zwiedzania lub wspólnego lunchu nic nie wyszło.

O ile dobrze policzyłem, to w tegorocznym zlocie, liczba „wiatraków” i „kanaliz” (bez wliczania w to transaxli) była identyczna.

Ciekawe gdzie za rok się spotkamy?

Ostatnie przed wakacjami industrialne śniadanie

11 czerwca, w sobotni poranek pod hotel Modus w Łaziskach Górnych zajechała gromadka Prosiaków by ich właściciele wspólnie zjedli śniadanie i porozmawiali nie tylko o Porsche. Posileni, wybrali się w krótką podróż przez łąki i pola do Muzeum Energetyki w Łaziskach Górnych gdzie czekał na nich przewodnik. Po przejściu przez kontrolę bezpieczeństwa i założeniu odblaskowych kamizelek udaliśmy się na zwiedzanie. A było co oglądać: elementy wyposażenia elektrowni, makiety, przedmioty domowego użytku, stare komputery. Zjawisko łuku elektrycznego demonstrowane na manekinie wzbudziło duże ożywienie.

Po obejrzeniu pasjonującej wystawy, specjalnie dla nas (a raczej najmłodszych) przygotowana była lekcja fizyki objaśniającą różne zjawiska związane z elektrycznością. Wizyta trwała blisko trzy godziny, a mieliśmy wrażenie, że nie zwiedziliśmy nawet połowy zbiorów.

Na zaproszenie Porsche Centrum Lellek Katowice udaliśmy się jeszcze na specjalną imprezę zorganizowaną w tym dniu u tego dilera. Serwowane były wspaniałe dania i orzeźwiające drinki. Można było sprawdzić swoich sił na symulatorze jazdy Porsche 911 RS, pościgać się na makiecie toru, a także skorzystać z promocyjnych cen w sklepiku z gadżetami.

Kolejne wspólne spotkanie uważam za bardzo udane.

PS. Specjalnie podziękowanie dla Haliny i Darka za kosz przepysznych nalewek ich produkcji.

Wielka pętla bieszczadzka z Pasja Porsche

Pierwszy weekend czerwca. Krosno i okolice.

Nie tylko z okazji Dnia Dziecka, ale również z innych powodów, pierwszy weekend czerwca 2022 roku spędziliśmy wspólnie z Pasjonatami z Pasja Porsche w Bieszczadach i okolicach Krosna.

Z uwagi na to, że impreza rozpoczynała się wcześnie rano w piątek, postanowiliśmy dotrzeć do naszej bazy dzień wcześniej. Dojazd autostradą z krótkim postojem zajął nam ponad 4 godziny. Po szybkim tankowaniu i umyciu auta po podróży, mogliśmy już zameldować się w Hotelu Nafta w Krośnie. Bardzo miło nas zaskoczyła doskonała jakość posiłków i obsługi w hotelowej restauracji.

W piątek rano zaczęły zjeżdżać się załogi uczestników bieszczadzkiego tripu. Przed godziną 10.00 wyruszyliśmy na trasę drogą krajową nr 19 w kierunku Dukli, aby następnie skręcić na DK 897 i udać się na krótki odpoczynek w kultowej Siekerezadzie w Cisnej. Następnie kontynuowaliśmy tą drogą na Przełęcz Wyżną, gdzie po zrobieniu pamiątkowych zdjęć, udaliśmy się w kierunku naszego celu, tj. najdalej na południe Polski położonej zamieszkałej miejscowości – Wołosate. Mimo że było to zaledwie 140 km, to z postojami na zdjęcia minęła już godzina 13.00. Następnie nasza trasa wiodła drogą 896 (szkoda, że nie 986 :)), gdzie mieliśmy okazję zatrzymać się i podziwiać piękne widoki z Punktu Widokowego w Parku Gwiezdnego Nieba. Około 14:30 dotarliśmy nad Solinę, gdzie mieliśmy smaczny obiad, a następnie obowiązkowy spacer po zaporze (nowa kolej linowa była akurat w fazie ostatnich testów). Po około dwóch godzinach udaliśmy się przez Myczkowce, Uherce Mineralne na serpentyny i taras widokowy w rejonie wsi Wujskie na DK28. Tutaj odbyła się sesja filmowa, na którą wykorzystano drony do rejestrowania naszych przejazdów po tym malowniczym odcinku drogi. W trakcie podróży spotkaliśmy również kolorowy rajd turystyczny z zabytkowymi ciągnikami. Po godzinie 19.00 wróciliśmy do naszej bazy w Krośnie, pokonując około 300 km na „Pętli Bieszczadzkiej”.

Sobota była zaplanowana jako dzień intensywnego zwiedzania okolic Krosna. Już o 9.00 rano udaliśmy się do fantastycznego Centrum Dziedzictwa Szkła, gdzie mieliśmy okazję nie tylko poznać proces wytopu szkła, ale również wziąć w nim udział osobiście. Następnie udaliśmy się do Muzeum Przemysłu Naftowego i Gazowniczego im. Ignacego Łukasiewicza w Bóbrce, które ukazuje polski wkład w rozwój przemysłu naftowego i gazowniczego. Kiedyś byliśmy światową potęgą w tej dziedzinie, więc warto odwiedzić to miejsce.

Po obiedzie mieliśmy czas na zwiedzanie podkarpackich winnic. Najpierw odwiedziliśmy Winnicę Zamkową w Korczynie z przepięknym widokiem na ruiny Zamku Kamieniec, które to zainspirowały Aleksandra Fredrę do napisania „Zemsty”. Następnie udaliśmy się do jednej z najpiękniej położonych winnic w Polsce, czyli Winnicy Widokowej w Komborni. Specjalnie dla nas zorganizowano degustację win i serów na tarasie widokowym. Właściciel tej 4-hektarowej winnicy – Krzysztof – jest prawdziwym pasjonatem, który kocha życie i wino. Jego springer spaniel angielski o imieniu Brexit towarzyszył nam podczas wizyty, dodając uroku całej wizycie. Oferta win była znakomitej jakości, i na pewno tu wrócimy, być może na dłużej. Po tak bogatym dniu mieliśmy kolację w restauracji Loftova, co tylko podsumowało ten fantastyczny dzień.

Niedziela była dniem powrotu, ale organizatorzy mieli jeszcze niespodzianki dla nas. Rozpoczęliśmy od spaceru po urokliwym Iwoniczu-Zdroju. Degustacja niektórych wód mineralnych należała do tych „trudniejszych”, ale zrobiliśmy to dla zdrowia! Samo uzdrowisko zrobiło na mnie bardzo pozytywne wrażenie – pamiętam, jak wyglądało 15 lat temu. Następnie odwiedziliśmy punkt degustacyjny Winnic Rymanów. Nas najbardziej zachwyciły światowej klasy wina musujące. Niestety, wszystko dobre kiedyś się kończy. Czas było wracać. Po drodze mieliśmy jeszcze obiad w Hotelu Heron, położonym malowniczo nad Jeziorem Rożnowskim. Około godziny 20.00 dotarliśmy do domu, a na liczniku naszej poczciwej 944 przybyło kolejne 600 mil.

Rejon Krosna, Sanoka i Bieszczad to miejsce, do którego na pewno wrócę, a wiem, że Pasja Porsche już planuje drugą edycję na przyszły rok.

PCP Classics Warmia 2022

Wiosną Porsche Club Polska organizuje zlot klasyków. Ta impreza wpisała się już w kalendarz spotkań miłośników Porsche w Polsce. Tym razem Mata (wiceprezes klubu PCP i organizator zlotu) zaprosił nas do Olsztyna, by wspólnie pozwiedzać ciekawe zakątki Warmii.

Wieczorne tankowanie na CPN i w drogę 🙂 Ponieważ z południa Polski na Warmię jest kawałek drogi, to postanowiliśmy maksymalnie wykorzystać naszą podróż i pozwiedzać interesujące miejsca po drodze.

Pierwszy przystanek zrobiliśmy w Ciechanowie by zwiedzić Zamek Książąt Mazowieckich. Tutaj spotkaliśmy jeszcze kilkoro Zlotowiczów udających się do Olsztyna. Sam zamek zrobił na nas bardzo dobre wrażenie, a kustosz wykazał się dużą wiedzą i poczuciem humoru.

Następnie, po namowie znajomych z Warszawy skierowaliśmy się do Muzeum Romantyzmu w Opinogórze. Zameczek Neogotycki, Dwór i Oranżeria to prawdziwe perełki. Zuzi najbardziej spodobały się jednak ogrody wraz z ogromnymi klatkami w których mieszkają: papugi nimfy, aleksandretty większe, papugi faliste, bażanty annamskie, królewskie i diamentowe, pawie indyjskie, gołębie cukrówki, gołębie okularowe i kury ozdobne.

Jadąc do Szczytna mijaliśmy malownicze pola rzepaku, które stanowiły świetne tło do zdjęć. Spacerując po mieście odwiedziliśmy ruiny Zamku Krzyżackiego wraz z ciekawą ekspozycją. Słońce chyliło się już nad horyzontem jak dotarliśmy do naszej bazy w Olsztynie, gdzie wieczorem mogliśmy „pokopać w oponki” i przy szklaneczce herbaty porozmawiać z koleżankami i kolegami z klubu.

Tradycyjnie o 9.11 rano wyruszyliśmy w drogę, a plan był bardzo bogaty i napięty. W pierwszej kolejności udaliśmy się na dawny pas startowy lotniska Orneta, gdzie sformowaliśmy kolumnę udającą się do zwiedzania Sanktuarium Maryjnego w Krośnie. Proboszcz, będący również organizatorem Motomajówek, oprowadził nas po całym terenie z mozołem odbudowywanego Kościowa, Konwiktu i pozostałych budynków.

Następnie udaliśmy się do Lidzbarka Warmińskiego na obiad w Hotelu Krasicki. Zwiedziliśmy również XIV wieczny Zamek Biskupów Warmińskich. Zamek lidzbarski zbudowano w latach 1350-1401 na miejscu niewielkiego grodu pruskiego o nazwie Lecbarg, położonego w ramionach rzek Łyny i Symsarny. 

Dopełnieniem tego jakże intensywnego dnia była „kawa i ciacho” w Pałacu i Folwarku Galiny. Dziedziniec pałacowy był świetnym miejscem do zrobienia grupowego zdjęcia wszystkich uczestników Zlotu przed powrotem do naszej bazy w Manor Hotel.

Tradycyjnie, wieczorem odbył się bankiem, którego gościem honorowym był Adam Jerozolimski (członek klubu, który uległ wypadkowi – mieszkający nieopodal). Kulminacyjny moment to aukcja prowadzona przez Matę na rzecz #WalczAdam – tym razem padł rekord wszech czasów!

W niedzielę po śniadaniu udaliśmy się na spacer do stadniny i gospodarstwa Państwa Kojrys, gdzie mogliśmy zobaczyć jak wyglądały dawne warmińskie zagrody, a chętni upieki kiełbaski na ognisku. Ponieważ południe zbliżało się nieubłaganie ruszyliśmy w kilka samochodów na południe do swoich domów.

Obiad zjedliśmy w swojskim klimacie Browaru Bednary w Nieborowie.

Ach, co to był za wyjazd!

Industrialne śniadanie w Żorach

W sobotni poranek grupa miłośników Porsche spotkała się na kolejnym Industrialnym śniadaniu. Tym razem gościł nas Hotel Texas w Żorach. Rano zjawiło się kilkanaście modeli Porsche ze Śląska, Podbeskidzia, Zagłębia i Małopolski. Mieliśmy przegląd wielu generacji i typów modelu 911, Boxstera, a także reprezentację Transaxli.

Po dyskusjach i „kopaniu w opony” udaliśmy się do znajdującego się nieopodal Muzeum Ognia mieszczącego się w zachwycającym budynku – który kilka lat temu otrzymał światową nagrodę na najlepszą architekturę. Na początku wyświetlany jest bardzo ciekawy film o tym jak ludzkość odkryła i okiełznała ogień, a także co wspólnego z nim mają Żory. Same muzeum jest bardzo multimedialne i każdy znalazł w nim coś interesującego dla siebie.

Po zwiedzaniu mieliśmy jeszcze okazję porozmawiać z właścicielem bardzo sympatycznego Buggy wyposażonego w silnik typu bokser (Subaru).

Kilka załóg postanowiło zakończyć, a może rozpocząć weekend wspólnym przejazdem przez przełęcz Przegibek by udać się na wypoczynek do kompleksu hotelowego Kocierz.

Industrialne Śniadanie#2 w Katowicach.

W sobotę, 9 kwietnia, pierwsze Porsche jeszcze przed godziną 9.00 dojechały na tereny dawnej Fabryki Porcelany gdzie spotkaliśmy się w ramach regionalnych inicjatyw Porsche Club Poland.

Specjalnie otwarta dla nas Restauracja Prodiż przygotowała bardzo smaczne śniadanie, gdzie przy wspólnym stole mogliśmy nie tylko podyskutować o naszych ulubionych samochodach, ale również skosztować specjałów szefa kuchni. Pogoda rano zapowiadała się raczej słabo (a prognozy były fatalne), ale praktycznie wszystkie zgłoszone załogi dojechały w komplecie. W związku z czerwonymi flagami w trakcie kwalifikacji do wyścigu F1 w Australii początek spotkania dodatkowo upłyną pod znakiem śledzenia rywalizacji załóg Ferrari i Oracle Red Bull Racing (które już wcześniej ogłosiło przyszłą współpracę z Porsche).

Około godziny 10.40 w małych grupkach przejechaliśmy do Walcowni – Muzeum Hutnictwa Cynku mieszczącego się w dzielnicy Szopienice. Tu czekał już na nas ostatni Nadmistrz Walcowni pan Janusz Stolorz. Sprawnie zablokowaliśmy (za zgodą) drogę dojazdową naszymi pojazdami i udaliśmy się w podróż w przeszłość.

Pan Janusz przepracował 44 lata i 4 miesiące w Walcowni – rozpoczynając swoją karierę w wieku 15 lat, a kończąc na najważniejszym stanowisku produkcji. Przez blisko 2 godziny, z ogromną pasją, wiedzą i zaangażowaniem przybliżał nam tajniki zakładu. Zwiedzanie rozpoczęło się od sali dawne kotłowni, gdzie Pan Janusz wprowadził nas w tematykę hutnictwa cynku. Następnie przeszliśmy na halę produkcji. Perełką są – unikalne na skalę światową – cztery 2 cylindrowe maszyny parowe działające dwustronnie w układzie dwustopniowym osiągające 250KM każda i mogące wykonać od 25 do 42 obrotów koła zamachowego na minutę. Zostały one wykonane w 1903r przez firmę „Wilhelmshutte A.G. bei Sprottau”. Następnie mieliśmy okazję poznać proces wytopu cynku w piecach topielno-rafinacyjnych (o pojemności około 50 ton każdy), skąd roztopiony cynk przelewano specjalnymi chochlami do form odlewniczych zamontowanych na ramie obrotowego stołu tzn. karuzeli odlewniczej. Od tego miejsca ekspozycja (specjalnie dla nas) ożyła . Korzystając z pomocy Hani i Zuzi, pan Przewodnik uruchamiał, demonstrował i opowiadał o pracy następujących maszyn: nożycy krążkowej, prasy do wyciskania kubków bateryjnych (służącej również jako pierwszy etap kontroli jakości), nożycy gilotynowej. Wisienką na torcie i zwieńczeniem tej części naszego zwiedzania było uruchomienie ogromnej walcarki wykańczającej do wytwarzania taśm cynkowych pochodzącej z lat 1915-1917.

W drugiej hali Walcowni mieści się wystawa motorowerów i lekkich motocykli z okresu powojennego, różnego rodzaju maszyn i silników oraz kilka motocykli marki Harley-Davidson. Największy ubaw mieliśmy testując dźwięk przedwojennego klaksonu.

Na zakończenie zwiedzania, nasza grupa została przejęta przez Panią Przewodnik z którą zwiedziliśmy wystawę klasycznych amerykańskich motocykli, której gwiazdą jest Harley-Davidson 23 CFA, chociaż mi osobiście do gustu najbardziej przypadł „damski” model B produkowany w latach 1926-1929 osiągający moc 8KM z 348cm3. Bardzo interesujący był również wojskowy Idiana Chief 340B z 1942r osiągający imponujące 40KM z potężnego silnika o pojemności 1200cm3. Dla mnie, najbardziej zaskakującą częścią wystawy motoryzacyjnej była ekspozycja pokazująca ewolucję kanistrów! Te trójkątne z lat 20 tych przypominały bardziej współczesne damskie torebki od Gucci lub Louis Vuitton.   

Na tym zakończyliśmy oficjalną część spotkania, ale zgodnie z życzeniami ujawnionymi w ankiecie zebranej podczas pierwszego naszego spotkania była przewidziana jeszcze druga cześć dla chętnych.

Mniej więcej połowa naszej grupy udała się na przejażdżkę w góry, gdzie mieliśmy zarezerwowany parking i stolik na lunch w Dworze Kukuczka w Istebnej. W kierunku Beskidów udaliśmy się nawet większą grupą, gdyż koledzy z Małopolski postanowili nas jeszcze „trochę odprowadzić”, a załoga pięknej 964 towarzyszyła nam prawie do naszego pit stopu na stacji benzynowej przed Bielskiem.

W drodze powrotnej postanowiliśmy jeszcze zaliczyć kilka „szybkich winkli” na przełęczy Kubalonka oraz ośnieżonym Salmopolu. 

„Śniadanie” nasza grupa zakończyła późnym wieczorem. Już dzisiaj zapraszam na nasze kolejne spotkanie wstępnie zaplanowane na 7 maja.

Optimized by Optimole