944 na wiosenne święto wina

Ktoś kiedyś powiedział, że Porsche to nie jest praktyczny samochód.

Cóż, widocznie nigdy nie jeździł transaxlem 🙂 W ostatni weekend kwietnia wybraliśmy się wraz ze znajomymi na wiosenne święto wina Podersdorfer Weinfrühling .

Mieliśmy modele reprezentujące najpopularniejsze linie, a zatem 911, Boxstera i 944. Te dwa ostatnie pokazały swoją niemałą przewagę nad kultową 911 pod względem funkcjonalności bagażników 🙂

911/996 cudowny wytwór inżynierów z Porsche

Dla jednych generacja 996 to profanacja nieskazitelnej historii modelu 911, dla innych to wyraz geniuszu inżynierów z Zuffenhausen, dla mnie to porostu przełomowa w ponad 70 letniej historii Porsche edycja modelu 911.

Jak już kiedyś pisałem, moja 996 pochodzi z samiuśkiego początku produkcji z 1997r. (VIN z numerem 693). Jako nowy model musiała czymś przekonać klientów z wymagającego rynku Szwajcarskiego (stamtąd pochodzi mój egzemplarz) i moim zdaniem to zadanie udało się w 100%. Pamięć ustawienia fotela kierowcy, najbogatszy możliwy w owym czasie zestaw audio wyposażony nie tylko odtwarzacz kasetowy, zmieniarkę płyt CD, czy wzmacniacz mocy, ale również w ultra rzadko spotykany cyfrowy procesor dźwięku, analogowy tempomat (niesamowite uczucie gdy pedał gazu sam się porusza), spryskiwacze reflektorów, jasna skóra z emblematem Porsche na zagłówkach – tak, to mogło przekonać nabywcę do zakupu tego egzemplarza w 1997r.

Każda wcześniejsza, czy późniejsza generacja 911 ma osobne reflektory, tylko 996 ma przełomowe światła zespolone, które dzisiaj są standardem. A egzemplarze z pierwszego rocznika dodatkowo wyposażone są w piękne pomarańczowe kierunkowskazy, które po blisko 25 latach wyglądają dużo lepiej, aniżeli te białe – takie jest moje zdanie.

Ale ten wpis nie miał być peanem na cześć 996, ale krótką relacją z kilkuset ostatnio wspólnie przebytych kilometrów po autostradzie Czech i urokliwych austriackich uliczkach w towarzystwie topowej wersji 996 jaką jest 996 Turbo z pakietem X50 podnoszącym jego moc do słusznych 450 KM (to dokładnie 50% więcej niż w mojej).

Dwa 996. Dwa jakże różne, ale jednak podobne. 996.01 z początku produkcji i 996 Turbo X50. Skrajne przedstawicielki cywilnych wersji typoszeregu 996. Pierwsze chłodzone cieczą, ale z różnymi silnikami, u mnie nowa konstrukcja 3.4, a w Turbo „Metzger” bazujący na wyczynowej GT1 z 1996/7 r. Mega ogromną frajdą była dla mnie możliwość bezpośredniego porównywania detali odróżniających te samochody: inne wytłoczenia tylnych lamp, zupełnie różne przednie światła sprawiają, że dla niewtajemniczonym obydwa samochody wyglądają jak zupełnie różne generacje. Tylna część samochodów to już zupełny rozjazd: spojler z pakietu X50, poszerzane błotniki z dolotem powietrza itd.

Taka ciekawostka, przejechaliśmy wspólnie około 800 km, różnica w spalaniu na całym dystansie wyniosła … 0,3l !

Czyż 996 nie jest wyjątkową 911?

Porsche & Wine Burgenland 2020

W trakcie ostatniego zlotu o którym pisałem tutaj narodził się pomysł wspólnego wyjazdu w kilka prosiaków.

Z racji prowadzonej inicjatywy www.enotrip.pl postanowiłem ogarnąć temat i zorganizować wspólny wypad.

Nie będę tutaj opisywać szczegółów tego wyjazdu, ale chciałbym się skupić na aspektach motoryzacyjnych. W imprezie udział wzięło 5 załóg (trzy klasyczne 911, dwa Boxstery: 986 i 981 GTS). Nasza trasa wiodła od granicy z Czechami w rejonie Ostrawy (brawa dla załogi, która tego dnia wyruszyła z woj. Kujawsko-Pomorskiego!), przez Brno, Brzecław, lokalnymi drogami Austrii aż nad jezioro Nezyderskie, gdzie zatrzymaliśmy się do niedzieli.

Kończąc nasz wypad do Austrii, udaliśmy się lokalnymi drogami na wzgórze Kahlenber wiedeńskiego lasu, skąd w 1683r. Król Jan III Sobieski dowodził zwycięską bitwą z Turkami. Miejsce to jest szczególnie ważne dla Polaków, gdyż w 1904r robiąc zbiórkę pieniędzy kupili oni podupadający kościół, który do dzisiaj stanowi polski ośrodek kultury i religii. Znajdujące się nieopodal malownicze heurige i wspaniała pogoda były wisienką na torcie wyjazdu. Przejażdżka od strony Dunaju – na liczący blisko 500 m.n.p.m. szczyt – malowniczą trasą Hoehenstrasse była wspaniałym zwieńczeniem naszego wspólnego wypadu.

Rozpoczęcie sezonu z 911

Nie ma nic lepszego niż kwietniowe słońce. Chyba, że miłe towarzystwo, piękne okoliczności przyrody, wspaniały butikowy hotel, degustacje wina i 911.

Plan był następujący: w piątek zaczynamy weekend już koło 13:30 i w drogę. Rano okazało się, że 911 właśnie straciła ważność przeglądu. Na szczęcie odnowienie go, to w przypadku tego auto to czysta formalność.

Tym razem wybraliśmy się w grupie znajomych na południowy brzeg Dunaju – do miasteczka Furth bei Göttweig znajdującego się u podnóża majestatycznego klasztoru Benedyktynów. Plan na weekend zakładał degustacje wina w lokalnych winnicach, zwiedzanie miasteczek wzdłuż Dunaju z perspektywy rowerzysty oraz pełen chill-out.

Właściciel hotelu (również posiadacz generacji 996 – tyle, że cabrio) Pan Sonnleitner tuż po przyjeździe zaproponował nam spędzenie wieczoru w lokalnym heurige, gdzie mogliśmy doświadczyć ogromnej życzliwości Austriaków. Następnego dnia po podstawieniu nowych jednośladów zaproponował nam odwiedzenie winnicy pana Christiana Parzera, który akurat w ten weekend zapraszał na degustacje wytwarzanych przez niego win.

Po bardzo udanej degustacji udaliśmy się rowerami wzdłuż brzegu Dunaju odwiedzając takie miejscowości jak Dürnstein, czy Spitz. Mega niespodzianką był drewniany grill serwujący makrele oraz stoisku z chłodnym winem, które idealnie komponowało się z rybami.

Jako, iż rodzina Porsche pochodzi z Austrii i tam do dzisiaj mieszka, marka ta jest bardzo popularna w tym kraju. Osobiście uważam nawet, że jest to państwo w którym najłatwiej spotkać modele z Zuffenhausen. Na potwierdzenie tego podam dwa fakty z tego krótkiego wypadu: nasz hotel to zaledwie kilka pokoi, a na parkingu parkowały 2 Porsche gości. W drodze powrotnej zatrzymaliśmy się na niedzielną kawkę i ciasto w kafejce przy centralnym placyku w miejscowości Langenlois – i tu m.in. odwiedziła nas piękna 993.

Ach. Austria stworzona jest dla samochodów marki Porsche.

Pracowity wrzesień w dolinie Wachau

Tym razem mój kochany Boxster towarzyszył mi w pracy. W drugim tygodniu września udałem się w podróż do miejscowości Krems nad Dunajem. Organizowałem tam szkolenie integracyjne połączone ze zwiedzaniem winnic. Więcej o tej i innych imprezach znajdziesz na mojej stronie eno podróży Enotrip.pl

Podróż tradycyjnie rozpocząłem w Tychach, następnie czeską autostradą Via Moravia, przez Brno i dalej w kierunku Austrii. Na przejściu granicznym spotkała mnie miła niespodzianka, a mianowicie na parkingu gdzie zatrzymuję się na tradycyjną kawkę spotkałem bliźniaczego Boxstera w pięknym czerwonym kolorze. Po krótkiej przerwie udałem się lokalnymi (czasami dosyć krętymi) drogami do hotelu, gdzie odbywało się szkolenie. Korzystając z pięknej pogody i bardzo wysokich temperatur, praktycznie całą trasę przejechałem z otwartym dachem.

Nie będę się rozpisywać o szkoleniu i odwiedzonych miejscach, ale uczestnicy spotkania określili je krótko: „było zacnie”. Kilka z miejsc odwiedzonych to m.in. najstarsza restauracja w Austrii – Nikolaihof, jedyna na świecie winnica stosująca system dolnej etykiety Weingut Turk, czy podróż statkiem pod Dunaju do Melk.

Boxsterek, jak zawsze spisał się znakomicie. Udało się przebyć całą trasę na polskim paliwie. Jedną z ulubionych cech tego samochodu, jest posiadanie dwóch bagażników. O ile do tylnego wchodzą swobodnie dwie walizki „kabinówki”, to przedni swobodnie mieści kilka kartonów wina. Z takim obciążeniem udałem się w podróż powrotną do Polski.

Na granicy austriacko-słoweńskiej

Jednym z moich ulubionych miejsc w Europie jest Południowa Styria w Austrii. Ta przepiękna kraina słynie z niekończońcych się wzgórz pokrytych winnicami.

Symbolem tego regionu jest „klapotek” mający za zadanie odstraszać ptaki z pól winogron. Dźwięk wydawany przy nawet małym wietrze jest niesamowity.

Tym razem udaliśmy się z Małżonką blisko 6h podróżą przez Słowację do drugiego hotelu LOISIUM leżącego tym razem w pięknej miejscowości Ehrenhausen an der Weinstraße położonej nad samą granicą ze Słowenią.

Nie bez kozery Austriacy twierdzą, że ten teren jest conajmniej tak malowniczy i urokliwy jak włoska Toskania. Z mojego punktu widzenia dałbym mu nawet pierwszeństwo nad słynnym włoskim rejonem i to z kilku powodów:

  • Wspaniałe białe wino z dominującym szczepem Sauvignon Blanc.
  • Cudowne morenowe wzgórza pokryte niezliczonymi winnicami.
  • Czystość i porządek typowo austriacki.
  • Przydrożne automaty sprzedające wino! do bezpośredniej konsumpcji.
  • WSPANIAŁE trasy z licznymi zakrętami i wzgórzami.

Z punktu widzenia kierowcy to miejsce ma coś wyjątkowego. To droga wiodąca wzdłuż granicy, gdzie namalowane znaki informują która część naszego samochodu aktualnie jest w Austrii, a która na Słowenii.

To chyba jedyna takie miejsce na świecie, że pasażer może powiedzieć, że jest w austriackiej winnicy, a kierowca jedzie po słoweńskiej drodze.

Ech, szkoda, że podróż do Południowej Styrii zajmuje aż 6 godzin. To miejsce, gdzie można świetnie odpocząć, jak również cudownie powłóczyć się cabrio. Jeszcze tu kiedyś przyjadę na wakacje…

Boxsterem do winnego raju

Miejscowość Langenlois to austriackie miasto leżące w Dolnej Austrii w powiecie Krems-Land słynące przede wszystkim z tego, iż jest tam najwięcej winnic w całym kraju. Drugą, a może pierwszą atrakcją jest zaprojektowany przez amerykańskiego architekta Stevena Hall tzn. LOISIUM – hotel i winoteka propagujące produkcję i sprzedaż lokalnego wina.

Austria to naturalne środowisko dla Porsche. A spotkanie innego cabrio to codzienność. Tutaj na parkingu hotelowym teraźniejszość spotyka się z historią. Samochody dzieli jakieś 20 lat, ale obydwa dają dużo frajdy ich właścicielom.

Hotel Loisium to prawdziwy raj dla każdego eno podróżnika. Posiada on m.in. winne spa o powierzchni 1200 m2, dwa baseny zewnętrzne – jeden tradycyjny, a drugi w modnym stylu naturalnego jeziora. Uzupełnieniem bogatej oferty jest wspomniany już LOISIUM World of wine. Można tutaj skosztować i nabyć wino z ponad 200 etykiet oraz 50 marek win musujących. Dopełnieniem pełni szczęścia każdego miłośnika wina jest multimedialna trasa podziemna wiodąca liczącymi 1,5 km piwnicami ponad 900 letniej winnicy aktualnie specjalizującej się w winach musujących. Mamy to do dyspozycji 18 stacji tematycznych w tym m.in. zwiedzanie domostwa właściciela z 1924r.

Weekend spędziliśmy bardzo aktywnie. Udostępnione nam w hotelu rowery pozwoliły nam zwiedzić liczne winnice okolicznych wiosek i jednocześnie degustować lokalne wyroby winiarskie. Jedne z najlepszych win jakie piliśmy były dostępne na zamku Gobelsburg.

Dobrze, że Boxster wyposażony jest w 2 bagażniki i mogliśmy zabrać z tej winiarskiej wycieczki nieco pamiątek.